czwartek, 19 sierpnia 2010

Dom Elżbiety LI


*


Piotr na chwilę wstał. Wziął dziewczynę za łokieć i coś jej powiedział, dziewczyna kiwnęła głową i odeszła.

- Co jej powiedziałeś? – Zapytała Ela, gdy Piotr wrócił na miejsce.

- Nic takiego, żeby nie przeszkadzała. To moja dobra znajoma. – Zmieszał się lekko po tym wyznaniu.

- Rozumiem…

- Nie, nie rozumiesz! – Nagle się zirytował – rzeczywiście, nie powinniśmy tu przyjeżdżać. Ja jestem równie delikatny, jak słoń…ten od porcelany. Wiesz – nagle jakby coś w nim pękło – bałem się wiązać z kobietami, a ta forma jest dość wygodna…przecież nie będę żył w celibacie!

- A czy ja coś mówię? – Głos Elżbiety się lekko załamał, widząc zdenerwowanie Piotra. – Czy ja cię oceniam, czy ty mnie oceniasz? To co było jest nie ważne, zresztą nie widzę niczego w tym niezwykłego.

- To fajna dziewczyna- Piotr jakby jej nie słyszał- ta Doris- dodał - nawet przez chwilę byliśmy bardzo blisko i teraz trochę rości sobie do mnie pretensję.

- Ładna i młoda – zauważyła Ela.

- Tak, ładna. Może niezbyt bystra…ale wiesz, ma wystarczające atrybuty. Ale nie o tym chciałem. Masz rację, nie oceniasz mnie, przynajmniej słownie, ale to nie żaden znów zaszczyt, że mieszkałem z prostytutką, bo bałem się związku z tak zwanymi porządnymi kobietami.

- A tej Doris nie próbowałeś sprowadzić na porządniejszą drogę?

Piotr się uśmiechnął po słowach Eli – Jesteś niesamowita – stwierdził z podziwem – 99% kobiet po tym moim wyznaniu pewnie albo zaczęłoby szaleć, albo odeszło z niechęcią, a ty się pytasz, czy chciałem ją umoralnić!

- A chciałeś?

- Chyba nie, może momentami…

- Znaczy nie darzyłeś ją nigdy głębszym uczuciem?

- Zadajesz trudne pytania. – Piotr przez chwilę zajął się tylko jedzeniem. – Wiesz – odezwał się nagle – to nie tak, ja ją bardzo lubię, ale to z miłością miało niewiele wspólnego, ja w ogóle nie przypuszczałem, że jestem jeszcze zdolny do takich uczuć. Dobra, ale nie rób mi portretu psychologicznego, dobrze? Jestem jaki jestem, bywało, że popadałem w straszne depresje, a ona była pod ręką, zawsze chętna, czasem mnie słuchała, a czasem…no wiesz nie musiałem mówić ani słowa.

- Nie mam zamiaru robić ci psychologicznego portretu Zaciekawiło mnie to tylko, zwłaszcza, że panna Doris – tu Ela się uśmiechnęła – siedzi w tamtej niszy – lekko pochyliła głowę w tamtą stronę – i przygląda mi się dość natarczywie.

Piotr odwrócił się i spojrzał w tamtą stronę.

- Pogadam z nią. – Piotr uniósł się z krzesła.

- Nie, daj spokój, za chwilę i tak idziemy. Ale, chyba przeliczyłam się ze swoimi siłami, nie chcę tu więcej bywać, ok.?

- Jasne! Jeszcze raz cię przepraszam za ten mój brak wyczucia. Jak widać, zapomniałem już jak się obchodzi z porządną dziewczyną. Wybacz mi, jestem kretynem.

Elżbieta się uśmiechnęła – To śmieszne, ale wiesz, porównuję ją z sobą i niestety to ona ma więcej atrybutów niż ja.

- Nie żartuj! Zmiłuj się już nade mną, powiedziałem ci nawet o tym moim związku, choć nawet Andrzej o tym nie wie, a przyjaźnię się z nim od zawsze. Dopiero by było, jakby powiedział Maryli.

- A czemu Maryli?

- Maryla to bardzo dobra dziewczyna, ale bardzo pobożna i pewnie wykropiłaby mnie święconą wodą. Myślę też, że kłopotliwe by było chodzić do nich, gdyby ona wiedziała. Możemy już iść? – zapytał zmieniając temat.

- Jeżeli o mnie chodzi to tak, a nawet byłabym wdzięczna, gdybyśmy wyszli.

Już na zewnątrz Piotr odzyskał humor, stał się znów czarujący, jakby tamta sytuacja też wisiała nad nim jak ciężka chmura.

- Jest po szóstej. – stwierdził – jedziemy do Kanusi, czy wracamy do ciebie?

- Myślę, że na dziś mam dość wrażeń i chyba wracajmy do domu. Zrobimy sobie dobrej herbaty, po drodze możemy zahaczyć o sklep Maryli, kupimy jakieś wino i może kawałek jakiegoś ciasta, co? Chyba po tym wszystkim należy nam się coś słodkiego, by rzeczywiście nie wpaść w depresję. Albo może lody?

- Lody! – Piotr aż zakrzyknął, - To najwspanialszy pomysł. Co za ulga, że jesteś, ja pewnie kupiłbym zgrzewkę piwa.

- Wiesz, piwo też lubię, jak chcesz możemy kupić piwo.

- Nie, lepiej wino i lody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz