wtorek, 24 sierpnia 2010

Dom Elżbiety LIV




- Demon z wilczymi pazurami? – Głos Piotr nadal był pełen wątpliwości. – A może to Zofia próbuje nas zwieść, sprowadzić na fałszywy trop? Myślisz, że jeżeli to twoja krewna, to była bez wad?

- Przestań, nie o to chodzi. Czy ja mówię, że ona była bez wad? Nie rozumiemy się, nie wiem, może czas, byśmy od siebie odpoczęli? Inaczej zaczniemy sobie skakać do oczu. Zrozum, może rzeczywiście, ta nasza znajomość, zbyt szybko przybrała tak poważny charakter. Właściwie, jak sam zauważyłeś, nie znamy się. Nie wiem, co ty lubisz, a ty nie wiesz co ja lubię. Mam swoje nawyki, pewnie i ty je masz. Może zbyt niedojrzale zareagowałam na początku naszej znajomości…ja naprawdę nie jestem już nastolatką, nawet mentalnie. – Widać, że dużo kosztowało Elżbietę to wyznanie, policzki pokrywał rumieniec, drżenie nie ustępowało. Ale ciągnęła dalej – Myślę, że Zofia chce się jakoś ze mną skontaktować, może to tylko takie przeczucie, ale…Piotr spróbujmy, dobrze? Jeżeli nie dam sobie rady, zadzwonię do ciebie, tylko zapisz mi twój numer telefonu na komórce – podała mu swój telefon – i nie bój się, ja się nie boję. Skoro babci nic się nie stało, co mnie może się stać? Ona też zapewne dużo wiedziała, nie wiemy ile, bo Kanusia też nie za bardzo chce o tym mówić, ale z tego cośmy się dowiedzieli, wynika, że Carlota nie była im obcą. Co o tym sądzisz?

Piotr długo milczał po tym monologu Eli, jakby coś rozważał. Wreszcie, jakby z namaszczeniem kiwnął głową, na znak, że się zgadza z nią i powiedział:

- Dobrze, masz rację, tylko jak mam cię tu samą zostawić? Po drugie, wybacz, nie wiem dlaczego zacząłem wątpić w twoje słowa, zwłaszcza, że sam to odczuwam na własnej skórze. Możliwe, że jeżeli masz rację, że to zły duch, duch z piekła rodem, może próbuje nas skłócić. U twojej babci najczęściej spała Kanusia, więc właściwie nigdy nie była tu sama. Po trzecie, fakt, ta nasza znajomość, zauroczenie, miłość, czy jak to sama chcesz nazwać, rozwinęła się szybciej, niż nasze wzajemne się poznanie, może w tym też tkwi problem, ale chciałem ci się przedstawić, tak szybko jak zdołałem i to wcale nie z tej najlepszej strony – uśmiechnął się blado. – Ciebie też już trochę poznałem, fakt, że nie mogę powiedzieć, kim jest twój ulubiony autor, choć obstawiał bym Gravesa, sądząc po zakładkach w Mitologii. Wiem też, że interesujesz się horrorem w literaturze – Piotr spoglądał wciąż na nocny stolik przy łóżku - i czasami inkwizycji, herezją, czarami, może i czarownicami. Myślę, że czasy starożytne są ci bliskie, a zarazem, szukasz w cywilizacji nowożytnej pewnych podobieństw. Czy mylnie cię osądziłem?

- Nie, może nie do końca to prawda, ale po tych trzech książkach chciałeś złożyć cały mój obraz, to nie tak łatwe – uśmiechnęła się. – Masz natomiast rację, że wciąż szukam, nie wiem sama czego, ale szukam…za to ja nawet nie wiem, co ty lubisz czytać.

- Teraz to nie ważne. Zwłaszcza, że ostatnimi czasy czytam tylko literaturę fachową, a z tą twoją charakterystyką, to trochę żartowałem. Odbiegliśmy od meritum. Czy uważasz, że jednak powinienem wrócić do swojego domu? Czy na pewno sobie sama poradzisz? Nie chce cię samej zostawić, boję się o ciebie.

- Myślę, że jednak powinniśmy się na chwilę rozstać, może to pomoże nam zrozumieć nie tylko siebie, ale to cośmy ostatnio widzieli i przeżyli. A jeżeli coś by się działo, jeżeli by mi coś groziło naprawdę cię zawiadomię, dobrze?

- Ok. jasne, znaczy mam sobie iść, tak?

- Piotr, to nie tak, ale faktem jest, że chcę pobyć tu sama.

- Żartuję, masz rację, obojgu chyba nam potrzeba tego. Tylko w razie czego dzwoń, tak?

- Jasne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz