niedziela, 22 sierpnia 2010

Schetyna w Rzepie. Nie lękajcie się!

Sądziłem, że wywiad z Grzegorzem Schetyną opublikowany we wczorajszej Rzeczpospolitej odbije się szerokim echem, że blogosfera krzyknie wielkim głosem, a tu nic. Ktoś gdzieś napisał, że wypowiedź Marszałka Sejmu o tym, że „stukanie laską wprowadza go w pogodny nastrój” świadczy o dziecięctwie obecnie rządzących. Ktoś wyszydził fakt, że jesienią Rząd weźmie się za robotę, a przecież to wszystko furda!

W wywiadzie Grzegorz Schetyna odpowiadając na jedno z pytań dziennikarskiego duetu Majewski & Reszka całkiem jawnie wykłada na stół nowy wizerunkowy „trynd” który za chwilę będzie obowiązywał wszystkich, na czele z mediami oczywiście. Jest to „trynd” na czasy trudne, które niestety nadchodzą. Mało, z tego króciutkiego fragmentu można dowiedzieć się jak daleko klasa polityczna odeszła od ględzenia i oczadzania głów naiwnych bajaniem o społeczeństwie obywatelskim i temu podobnych ekscentrycznościach.

Zanim odnośny fragment przepiszę z papierowej Rzepy, którą nabyłem kosztem trzech złotych i czterdziestu groszy ( ukłony dla Igora Janke ) ze smutkiem donoszę czytelnikom, że pod linkiem znajdziecie jeno informację o płatnym dostępie. To straszne, że dobro narodowe w postaci przemyśleń naszych najwybitniejszych polityków nie jest dostępne za darmochę.
Trudno. Poświęciłem się dla dobra publicznego i niech mi to będzie zapisane na plus.

Dziennikarze najpierw, o zgrozo, dopytują o jakieś „konkrety” by następnie zapytać, a właściwie stwierdzić bezczelnie:

- Bo są potrzebne reformy. Jest ogromny deficyt budżetowy, rozdęte wydatki.

Na co mąż opatrznościowy polskiej polityki odpowiada tak:

- Dużo o tym rozmawiamy w PO. To o czym mówicie jest ważne, ale to jest nasz problem, a nie ludzi, którzy rano wstają i idą do pracy. Oni chcą pracować, dostawać za to przyzwoite pieniądze, żyć w bezpiecznym kraju. To im dajemy. A deficyt to nasz kłopot i musimy ten problem ograniczyć.

Tak powiedział, nie zmyślam. Po pobieżnym przeczytaniu w pierwszym odruchu chce się powiedzieć, że o to chodzi, że po to wybieramy i następnie opłacamy rządzących by ci zamiast nas troszczyli się tak nieprzyjemnymi kwestiami jak jakieś setki miliardów i to bynajmniej nie zysku.

W takim razie proszę przeczytać raz jeszcze i zastanowić się, czego się z tego fragmentu dowiadujemy, zakładając oczywiście, że czytający nie uważa Marszałka Sejmu za wariata.

Przeczytaliście ponownie, jak prosiłem? No to teraz o nowym „tryndzie wizerunkowym” bo Schetyna tutaj po prostu powtarza pewną formułkę, która najwyraźniej jest już przygotowana do użytku. Przekładając na język bardziej patetyczny można ją odczytać, że oto: nasze ciężary, rząd dźwigać będzie! Ciężary o których istnieniu lepiej byśmy nawet nie wiedzieli.
My czyli, kto?
Obywatele? – Oj, wątpię czy w oczach Marszałka sejmu zasługujemy na taką nazwę.

Czy taką głupotę da się „sprzedać” ludowi?

Odpowiadam, że z najwyższą łatwością, ponieważ większość ludzi woli się nie martwić sprawami publicznymi niż martwić. Zresztą poza wrzuceniem karteczki dniu wyborów wpływ na sprawy publiczne mamy żaden, a jak ktoś chce takowy mieć może dostać w łeb. Godzimy się na taki model demokracji, wynajmując fachowców od rządzenia w rodzaju pana Schetyny to niech się oni martwią jakimś tam deficytem. Co nas tam jakiś deficyt obchodzi?

Ludzie w naturalnym odruchu odsuwają od siebie to czego nie widzą, a kto widział kiedyś deficyt budżetowy?

No, chyba, że u siebie w domu, ale to już inna historia. Wtedy żarty się kończą i zaczyna dramat. Ale w państwie? Chcesz się przejmować Polską to się zapisz do PO i tam sobie dużo rozmawiaj.

Rząd nosi twoje ciężary, biorąc najwyraźniej na siebie także Twoją część zadłużenia, rozrost administracji który spowodowałeś, bankructwo systemu ubezpieczeń i wszystkie, wszystkie złe, brzydkie i groźne kwestie, a ty w zamian uśmiechaj się, głosuj i popieraj za co otrzymasz dodatkową premię. Będziesz bezpieczny!

Że nadinterpretuję i niby, po co to wszystko?

Ano, mili moi, dotychczas PO żyła przez lata niejako w kontrze do PiS, które z uporem godnym lepszej sprawy wyciągało na wierzch wszystkie te brzydkie, złe rzeczy, martwiąc nimi, coraz bardziej zniechęcony tym piętrzeniem problemów elektorat. Na tym PO zyskiwała. Teraz potrzebna jest zupełnie nowa narracja. Narracja na czasy dominacji z ledwie żywą zmarginalizowaną opozycją, która gdzieś tam niby jest, ale jej głos będzie niesłyszalny.

I stąd to dziwaczne: Nie lękajcie się, bo to nie wasza sprawa! W waszym imieniu przegonimy te wszystkie cholerne, nielicencjonowane Kasandry!

Gdyby ktoś dalej dopytywał się wzorem dziennikarzy z Rzeczpospolitej o reformy i straszył przykładem Grecji czy Węgier, ględził o jakichś ratingach może dostać gwarancje, że wszystko będzie dobrze, ponieważ jak twierdzi Marszałek Sejmu „Tusk ma intuicję”
Czy Tusk jest kobietą?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz