wtorek, 12 października 2010

Czas by Rzeczpospolita przegrała z Polską

Nie jest to polemika z tekstem Pana Krzysztofa Kłopotowskiego. O, nie czuję się godny by z tak intelektualnie rozbudowaną Osobą polemizować.
http://klopotowski.salon24.pl/238137,jak-polskos...

Przyszło mi tylko do głowy, czytając o pierwszej, czy drugiej Rzeczpospolitej, że szukając argumentów sprzeciwiających się tezie autora, głoszącej, że polskość nam ginie, popadamy w błędy charakterystyczne dla umysłowych nowinkarzy.

Pierwsza Rzeczpospolita to Rzeczpospolita elekcyjna, Rzeczpospolita szlachecka. Wiem, że w Polsce każdy jest szlachcic de domo oraz de jure i w ogóle, oraz z przymiotów charakteru, choć przez ostatnie 20 lat ciężko tą przygniatającą nas moralnie większość zauważyć.

W każdym razie idea, że dziewięćdziesiąt procent obywateli należy do dziesięcioprocentowej mniejszości jest naszym osobliwym wkładem cywilizacyjnym do historii Europy.

Ale gdzie jest ta nasza Pierwsza Rzeczpospolita? Gdzie Kozacy? Gdzie Rusini? Gdzie Litwa nadobna? Gdzie Żydowin i osobliwie dziki Tatar ujarzmiony? Gdzie Ormianin? Gdzie Turek przysposobiony do handlu? Gdzie pracowity Olender? Gdzie Niemiec gorszący swą niemotą podgrodzia?

Gdzie Lwów, Witebsk, Smoleńsk czy Kamieniec bardzo Podolski?

Nie ma!

Nie ma i na razie nie będzie!

Druga Rzeczpospolita to tylko cień tej pierwszej, ale ta nasza dzisiejsza Polska nawet do drugiej Rzeczpospolitej nijak się nie ma.

Najwyższy czas pogodzić się z faktem, że z Rzeczpospolitej wróciliśmy do Polski.

Czy to źle, czy dobrze, nie moja sprawa. Czy stał za tym Stalin czy osobliwy fatalizm dziejów, za późno to rozważać. Jakby nie patrzeć Polska wróciła do swoich początków, czyli mamy drugą szansę.

Z cała naszą nowoczesnością, z bagażem historycznych doświadczeń, politycznie rozpieramy się w fotelach, gdzieś koło roku tysięcznego. Tyle tylko, że nie rządzi nami Bolesław Chrobry, a jakaś zgraja, pozostałość po zaginionej Rzeczpospolitej albo jak twierdzą złośliwi, po PRL.

Rusi kiepsko idzie, Niemcy zmieniają się w swoje własne pierwiastki, a reszta świat siedzi na tyłkach i patrzy się w sufit. O, taki Chrobry miałby pole do popisu w Europie!

Polska jest podzielona, skłócona wewnętrznie – To dobrze!

Religijność też bardziej piastowska niż wazowska ( psia ją mać ) - To dobrze!

Swoją drogą śmieszą mnie ludzie narzekający na obecne, polityczne czy ideowe podziały w Polsce. To są pyłki, płoche, dmuchane pierze wobec podziałów narodowych, wobec podziałów znaczonych przelaną krwią.

Nie ma się co dzisiaj podniecać przegranymi szansami i dlatego zgłaszam, odosobniony pewnie, sprzeciw wobec ustawicznego porównywania naszej sytuacji z czasami osiemnastowiecznego upadku. To nudzi.

Polskość i Polska przetrwają, wsparte na tarczy czasów, gdy nikt nie wiedział co to Polska czy Polskość. Jeśli komuś kojarzą się te starodawne czasy z dziczą, pogaństwem i okrucieństwem niech pomni, że właśnie wtedy byliśmy jako naród na politycznym „topie”

Dlaczego? A dlatego, że się rozwijaliśmy jak sto tysięcy szatanów! Więcej zostało po tej zwykłej Polsce niż po prześwietnej Rzeczpospolitej.

Polska, ani Polskość, Panie Kłopotowski nie ma prawa zaginąć, właśnie dlatego, że ma oparcie w takich starodawnych grodach jak moja Golina, która uzyskała prawa miejskie w czasach, gdy o Warszawie nikt jeszcze nie słyszał, poza jej mieszkańcami.

Czyli, jakby nie patrzeć, trzeba zaczynać od początku, nie zaś podnosić ręce do góry z powodu wrzasków głupiej lewizny.

Tylko, czy jesteśmy na tyle odważni, zdeterminowani, rozumni? Czy na pewno wiemy, czym się Polska różni od tworu, w którym żyjemy, jako w Polsce?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz