sobota, 2 października 2010

Janusz Palikot pcha wózek z kitem

Zabawny jest ten Janusz Palikot, człowiek, którego nazwisko słownik „worda” z iście maniackim uporem zmienia na „Palikom”
Może ktoś wie, kto to jest ten słynny Palikom, bo nic mi nie przychodzi do głowy ?
Zabawny jest choć mam wrażenie, że ostatnio chce uchodzić za poważnego, co zwiększa efekt komiczny.

Zobaczcie, facet wychodzi na scenę i wzywa, słusznie przecież, do odświeżenia polskiej polityki, nazywając liderów trzech największych partii politycznymi dinozaurami, ale na scenie gdzie daje występ z własnej woli otacza się największymi chyba „pierdzielami i pierdzielkami” od lat nużącymi publiczność swoimi wyskokami oraz przemyśleniami.

Jego repertuar programowy jest skonstruowany na zasadzie „dla każdego coś miłego” ale trudno się tam doszukać jakichkolwiek nowości. Trochę z zapleśniałego modlitewnika SLD, trochę z dawnego programu PO. Pan profesor Przystawa ( ukłony ) otrzymał wsparcie dla idei JOW, co samo w sobie może uchodzić za całkiem niezły dowcip i żelazny punkt programu każdego rozpoczynającego karierę ruchu politycznego.

Reszta to brednie lewackich dewotek i dewotów zebrane w punkty i okraszone iście blogerskimi komentarzami ( bez obrazy ) . Przy okazji wygadywanie na brzuchy biskupów, gdy ma się obok siebie Ryszarda Kalisza. No, ludzie!

Czy to się sprzeda jako polityczny produkt? Mam poważne wątpliwości. Uważam, że atrakcyjność lidera polegała głównie na tym, że swoimi występami pozwalał odreagować i uczestniczyć w politycznych bojach tym zwolennikom PO, którzy specjalnego pojęcia o polityce czy gospodarce nie mieli i nie mają. Czy pójdą za Palikotem, czy przeniosą swoje poparcie na… Właśnie, na kogo? Nie jest jasne, kogo pan poseł chce w wyborach wystawiać? Przecież nie będzie się klonował, a gromadzenie niezadowolonych z SLD czy PO to dosłownie przygotowywanie się do biegu maratońskiego poprzez trenowanie biegu na 110 metrów przez płotki.

Przecież sama obecność na scenie pani Manueli Gretkowskiej powinna uświadomić przytomnym zwolennikom pana Janusza jak i jego gorliwym przeciwnikom, jaka to ciężka i niewdzięczna praca to tworzenie partii politycznych. Pamiętam sondaże, które dawały temu „cudu” ponad dwadzieścia procent poparcia, ale są jeszcze takie szkaradne wymogi jak zbieranie podpisów, rejestracja komitetu wyborczego. Okropność!
A na samym antyklerykalizmie też trudno się wybić do parlamentu, bo niby temat nośny, ale jakoś nie widzę na szerokich wodach partii „Racja” A tak się starali, biegając w koszulkach z hasłem „wrzuć granat na tacę” I co? I nico!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz