piątek, 12 listopada 2010

Ti..ti! 100 dni Komorowskiego

Jestem zapominalski. Miałem wstać o piątej i napisać tekst sławiący osiągnięcia 100 dni prezydentury Bronisława Komorowskiego, ale zapomniałem. Może dlatego, że śniłem o locie balonem nad niekończącymi się łanami dorodnej kukurydzy.

Stracone chwile nie wrócą. Pomysł został spalony i przerobiony przez różnych ancymonów na ich obraz i podobieństwo. Trudno!

Prezydentura, a przynajmniej jej pierwsze sto dni nie obfitowała w jakieś szczególnie dramatyczne wydarzenia. Ot, zgubiony grzebyk i wspaniały, poetycki tekst przyrównujący muzykę Chopina do armat ukrytych w krzakach.

W sumie chciałem pochwalić naszego Prezydenta, choćby za to, że nie stara się nikogo naśladować. Weźmy takiego Napoleona. Temu wystarczyło sto dni by uciec z Elby, przejąć władzę we Francji, zgromadzić armię i dotrzeć do Belgii pod Waterloo, gdzie ostatecznie zakończył swą karierę. Bywa i tak.

Nasz Prezydent na szczęście nie ma ciągot do takich wygłupów. Jak będzie chciał to sobie poleci pod Waterloo samolotem jak jakiś turecki basza. Oby tylko przez omyłkę nie dotarł do Kanady, bo jak się wpisze w wyszukiwarkę Waterloo, na pierwszym miejscu wyskakuje miasteczko w tym odległym kraju wraz ze swoim Uniwersytetem. Bywa i tak.

A propos Francji. Tamtejszy Sarkozy, co wyczytałem w dzisiejszej Rzepie zapragnął mieć własnych „muzealników” i wykombinował muzeum, w którym miałyby być prezentowane najwybitniejsze postacie w historii tego miłego państwa. Och, zaraz został nacjonalistą i lewackie durnie nie chcą przybić mu swojego postępowego stempelka.
Dziwne to trochę, bo Sarkozy wywodzi się przecież z węgierskich Żydów. Bywa i tak.

Specjalnie akapity kończę równoważnikiem zdania o treści „Bywa i tak” świadomie nawiązując do książki bardzo postępowego i dobrego pisarza Kurta Vonneguta „Rzeźnia numer 5”

Książka opowiada o zniszczeniu przez aliantów Drezna podczas dorzynania drugiej wojny światowej. Autor poza własnymi obserwacjami dramatyzuje rzecz całą inspirując się debiutancką książką Dawida Irwinga opowiadającą o tym strasznym historycznym momencie. Chyba wszyscy wiemy kim jest Dawid Irwing?
Bywa i tak.

It..it – powiedział pan Ptak
Ti..ti – powiedział pan Prezydent i poszedł po strzelbę

1 komentarz:

  1. zobacz sobie do yassy na saloniku. I w tekst i w komenty.

    Kto od kogo ściagał?

    OdpowiedzUsuń