piątek, 23 września 2011

Samopodpalenie

Tu nie ma nic do pisania czy komentowania. Człowiek wymyślił. Człowiek zrobił. Człowiek cierpi. Cierpią jego bliscy.

My nie cierpimy, ponieważ siedzimy nad klawiaturami. Taką podjęliśmy decyzję.

Proszę, nie róbmy z tego polityki czy męczeństwa w jakiejś sprawie.

W próbie samobójczej nie ma nic politycznego, przynajmniej w naszej kulturze. Jest to gest rozpaczy.

Okoliczności “polityczne” nie są żadnymi okolicznościami. To brednie.
Mamy do czynienia z upadkiem człowieka w tym konkretnym człowieku. Prawdopodobnie został sam ze swoimi ciężarami, ale dlaczego ma być czymś osobnym, wobec tych, którzy wybierają sznur, czy nóż przykładają do swych ukrytych, słodką krew tłoczących, żył.

Człowiek współczesny, którego zadręczyło nieszczęście zostaje na samym końcu sam. Bardzo rzadko spotyka się z wyciągniętą ręką innego człowieka. Najczęściej z tabelkami, pracownikami żerującymi na jego nędzy i z duchowym odepchnięciem.

Ci, którzy giną z własnego wyboru najpierw zostają sami, już za życia “nadzy i martwi” w naszym, zmierzającym do ideału świecie.

Nic do tego nie ma ani Tusk, ani Kaczyński, zacni blogerzy, ani małpki z TV. Nikt do tego nic nie ma, ponieważ śmierć jest w końcu sprawą intymną.
Po upublicznieniu seksu, pewnie ostatnią obok wydalania.
Brzydkie, co?

Proszę, nie chodźcie za cieniem tego człowieka, za jego bólem, klęską czy szaleństwem.

Trzeba było mu pomóc wczoraj. Dzisiaj jest już za późno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz