- Zobaczcie panowie, jak się Gilgamesz przechadza. Odkąd przestał łazić za komunistami przebrany za księgowego i postanowił zostać kontestatorem…Ile ten człowiek się namęczy z tym swoim wizerunkiem.
- A ja go nie rozumiem. Przecież każdy wie, że to heros. To jest jego wizerunek! Teraz wygląda jak obwieś. Ogromny obwieś ale obwieś.
- A co on tu ma do kontestowania. Teraz to już, jakby za późno na kontestowanie. Trzeba znać czas i miejsce.
- No tak, ty się Marlon nakontestowałeś, a patrz gdzie siedzisz i z kim. Taka gwiazda, a teraz „Tak, panie Azraelu” „Bardzo dziękuje panie Azraelu” Gilgamesz jest w porzo, tylko trochę namolny, ale zobaczcie, bo chyba cosik zły dzisiaj.
- Patrzcie jak piąchami wymachuje. … Panie Gilgamesz, chodź pan do nas, co tak się pan wściekasz.
- A czołem, czołem! Co się wściekam? Myślałem, że tylko ja się tu przedostałem z kręgu mitów, ale spotkałem tu tego idiotycznego Prokrusta! Idę sobie rozmyślając nad swym wizerunkiem, bo trochę dziwnie się czuję jako ten kombinator.
- Kontestator!
- Przecież mówię. No idę, a tam za tymi czerwonymi skałami, niedaleko tego jeziora komunistów, taki tłum się zebrał jak cholera i słyszę, że ktoś tam strasznie gardłuje.
- Do komunistów zatęskniłeś?
- A gdzie tam, oni ciągle o tym samym, a kariera żadna. Po prawdzie to chciałem wleźć na te skały i trochę pofilować na babską stronę, ale zainteresowałem się, kto tam tak rej wodzi. Podchodzę bliżej, a to ten Prokrust cały. Widocznie nauczył się czytać, bo wymachuje jakąś książką i dowodzi, ze jego teoria człowieka idealnego znajduje potwierdzenie na Ziemi.
- Teoretyk się znalazł. Co on ludzi namarnował, tym swoim przycinaniem pod wymiar!
- No tak, ale teraz, twierdzi, że działa w sferze ideologicznej. A mówię wam, ze otrzaskany jak cholera! Modnych filozofów cytuje, gazety cytuje, że „ liberalny a sferze etyki, a socjalny w tej, no… drugiej” i że człowiek sam dojrzał do tego, by odciąć zgniłe pędy z drzewa cywilizacji, a dotychczasową, schyłkową etykę…
- A jednak znowu chce ucinać…
- No tak, jak usłyszałem o tym ucinaniu, to przypomniałem sobie o swoim wizerunku i zawołałem, tak ogólnie, żeby ta jego publika się dowiedziała, kogo tak oklaskuje: „ Ludzie! Wiecie kogo tak oklaskujecie? Kogo słuchacie? To jest pieprzony Prokrust! Zaraz wam się każe kłaść na łóżku, za małym dla człowieka! Nie wiecie, co wam zrobi?
- Nie drzyj się tak Gilgameszu, nie jesteś na wiecu!
- Sorki, no ale tak się właśnie wydarłem, a ten tłum się obejrzał na mnie i widzę, ze to sami nowi. Świeży narybek. Gęby rozdziawione, i skapowałem, że o Prokruście nic zupełnie nie wiedzą! Te współczesne ludki! Jeden tylko, sąsiada w bok puknął i wskazując na mnie powiedział „ Czy to nie Arnold, czasem?” Aż mnie zagotowało! A ten łajdak oczywiście mnie poznał od razu i z czystej bandyckiej złośliwości pokazuje mi wyjęty z kieszeni płaszcza, wielki kłębek czerwonej włóczki, że niby tak tu trafił. I dalej gadać te swoje głupoty a ja widzę, że facet ma niepodważalny wizerunek.
- Nie denerwuj się, usiądź z nami, napij się czego. Znajdzie się tu rada na prokrustową propagandę.
- Tak? Ja poleciałem na skargę do samego Azraela, a wiecie co ten mi powiedział? Powiedział, że też słuchał i ze facet ciekawie mówi! Ciekawie? Całkowita uniformizacja myślenia! Cała wieczność nudnego blablania. Pewnie, że Azraelowi pasuje, bo się tu powierzchnia zapełni, ale ludzie na Ziemi…
- Jest na łobuza sposób. Musisz Gilgameszu wyprawić się po Tezeusza. On mu gębę zatka! Przejdę się z tobą. Poświęcę swój ulubiony, czarny golf, jeśli pomożesz mi pruć.
- Dzięki Marlon, nie myślałem…
- Że masz tu przyjaciół? Przecież fajny z ciebie gość, Gilgameszu! A sprawa nie cierpi zwłoki! Prujemy?
- Prujemy! I w drogę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz