Kamerun znowu się spił i nie przyszedł do pracy. Dobrze, bo i tak jak przyjdzie to tylko leży i trzeba mu ciągle śruby dokręcać. Zamiast się zająć wichrzeniem trzeba nad nim ślęczeć.
A taki na przykład Zygmuś, naprawdę zdolny chłopak, tyle tylko, że trzy miesiące nad Kamerunem wisiał i utracił słuch do rzeczy wielkich. Opery nie odróżni zupełnie od niczego a odróżniał z łatwością.
Siedzimy w robocie w pięciu. Jak Kameruna nie ma to i wichrzenie dobrze idzie. Zygmuś poweselał i ze scenariusza nowego serialu kartki wydziera. Z tych kartek robi sobie papiloty żeby mieć jak mu się czupryna puści. Od miesięcy jest łysy bo jakąś felerną maszynką łeb mu ogolili jak był konferansjerem na wizji i po tym goleniu, włosy nie chcą już mu odrosnąć. Taki pechowy jest ten nasz Zygmuś.
Słyszymy, że korytarzem toczy się scenarzysta. Namagnesowany jak zawsze. Do każdej klamki się przykleja i asystentka musi go odklejać. Zygmuś ze strachu usiadł na scenariuszu a papiloty upchał w brzuchu, zasunął zamek i udaje, że to nie on, choć przecież wydarcie paru kartek takiemu scenariuszowi nie może zaszkodzić. Ale wielki pokulał się dalej i nas nie zaszczycił. Odetchnęliśmy.
W końcu w trójkę, czyli ja i Jole przez godzinę wichrzyliśmy w rozrywce. No durne to nam wyszło bardzo i mało śmieszne a ma iść o dwudziestej w zielonym paśmie. Nazywa się ten program „Zemsta kota” i wszystko by było dobrze, bo jest sporo trupów, są tańczące świnie i pogadanka o przedwczorajszej pogodzie, ale zamiast kota, wmiksował się krokodyl.
Może się lud roboczy nie kapnie? Cała w tym nasza nadzieja, bo kota nijak nie można znaleźć.
Coś mi się tak wydaje, że albo Kamerun go zżarł, albo kiciuś przeszedł do publicystyki.
Jeśli to drugie, nie jest dobrze bo kiciuś jest radykał i może narobić kłopotów.
Tak jakby mało było problemów z malkontentami.
Podobno na zewnątrz ludzie nie są zadowoleni, że niby misji jest za mało. Ja nie wiem, ale mnie osobiście wszystko się bardzo podoba i nie ma na moją opinię wpływu fakt, że tu pracuję. Zresztą i tak nie wychodzę z gmachu odkąd postraszyli nas redukcją i działacze związkowi przyspawali mnie na wszelki wypadek zarówno do podłogi jak i do kaloryfera.
W ogóle to ludzie tylko brzęczeć potrafią, a jak robiliśmy program „ Gwiazdy rozwalają uciążliwych staruszków” to wózkami a nawet łóżkami zapchali pół miasta.
Jak przejeżdżał prezes to trzeba było buldożerami spychać i komercyjni mieli uciechę.
Aż nieprzyjemnie się zrobiło bo każdy swojego staruszka na siłę wpychał do programu. Takie ludzie mają parcie na szkło!
A to nie misja? Ludzi trzeba wychowywać, także, choć nie przede wszystkim,dla ich dobra.
Tak mi się jakoś zebrało na zwierzenia, a wichrzenie leży.
Mam z Kamerunem i z Jolami robić ten nowy cykl i przeglądamy stare nagrania. W dawnych czasach bardzo popularne były programy o gotowaniu. Dawniej ludzie nie bali się ognia i gorących rzeczy i gotowali różne takie dania, także w Telewizji.
Teraz wszyscy jemy tylko letnie papu z podajnika.
Z tego się programu nie da zrobić na "prime time" ale Kamerun po pijanemu podpowiedział, że skoro z jedzenia się nie da, można spróbować z wydalaniem. Trzeba tylko znaleźć odpowiednio zabawną gwiazdę i trzymać projekt w tajemnicy, żeby komercyjni nie przechwycili.
Będzie premia i program misyjny jak najbardziej, bo dotyczy dosłownie każdego kto jeszcze nie jest przerobiony w środku na trwale. No ale na plastykowe wnętrze to na razie stać tylko elitę, a elita tak czy tak telewizji nie ogląda tylko w niej występuje.
No, jeśli będzie sukces to będzie i premia. Wtedy każę się odspawać i może gdzieś z Jolami pojadę. Rozmarzyłem się a tu wrócił Kamerun. Całkiem obluzowany. Zygmuś już zaczął dokręcać a ten się śmieje bo niby go to łaskocze. Głupek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz