niedziela, 8 marca 2009

Służby na manowcach


Siedzi rozparty w fotelu i dłubie w nosie.

Co to za człowiek w ogóle, żeby nic sobie nie robić z dziedzictwa kulturalnego, z tych pokoleń, które wyniosły nasz naród i naszą ukochaną Polskę na obecne wyżyny, nie po to chyba się trudząc, żeby ich potomek, duma i nadzieja wysiadywał niczym jakiś dureń w fotelu i całymi dniami dłubał bezwstydnie w nosie.

Na biurku, za którym siedzi każdy przedmiot podkreśla jego wyjątkowy charakter. Widzimy srebrną ramkę ze zdjęciem psa spaniela. Pies najwyraźniej zdechł, ponieważ narożnik fotografii przekreśla czarna wstążka. Z drewnianej ramki stojącej obok, szczerze szczerzy się rodzina dłubiącego.

Obok ramek laptop. Na tapecie pod zestawem ikonek, znany nam już spaniel z czasów, gdy był w naprawdę dobrej formie. Widzimy go jak płynie z kijkiem w pysku.

Przed dłubiącym leżą papiery a na nich eleganckie wieczne pióro.

Miał podpisywać, ale się zamyślił a taki ma obyczaj, że jak się zamyśli to dłubie w nosie.

Dlatego w miejscach publicznych stara się nie myśleć, przynajmniej wtedy, gdy nie ma przy nim asystenta uzbrojonego w specjalny szpikulec.

Po prawej stronie biurka stoi mosiężny przycisk do papieru w kształcie Napoleona na koniu.

Jako przycisk, Napoleon jest mało praktyczny, bo wywrotny. Nie może też uchodzić za dzieło sztuki, ponieważ choć do postaci samego cesarza nie można się specjalnie przyczepić to do konia jak najbardziej. No nie wyszedł ten koń najlepiej.

W nieco wysuniętej szufladzie widzimy gazetę Super Expres i rewolwer. Nie, nie będzie to tekst o samobójstwie męża stanu, ponieważ autor wie, że jest to pistolet gazowy.

Nie przerywając dłubania, dłubiący wstaje, podchodzi do okna i wygląda na ulicę. Z jego piersi dobywa się stłumione westchnienie.

W końcu przestaje dłubać i ze zdziwieniem ogląda swój wypielęgnowany palec.

Przybiera groźną minę, minę zarezerwowaną do stosunków z podwładnymi płci obojga i wygrażając identycznym palcem lewej ręki, niegrzecznemu palcowi ręki prawej, zaczyna charakterystyczną dla siebie przemowę.

- Znowu to zrobiłeś bez mojej wiedzy! Ile razy mam ci powtarzać, że w ten sposób kompromitujesz urząd, który ja reprezentuję! Podkreślam, że ja, bo ty, chociaż czerpiesz wymierne korzyści z mojej pracy, podobnie jak pozostała dziewiątka, niczym nie ryzykujesz. Ale spójrz na siebie i na nich. Tylko ty starasz się zatruć mi życie swoimi nieodpowiedzialnymi wyskokami, a oni, oni są lojalni. Ten mały się wychylał, gdy piłem z filiżanki, sądząc że w ten sposób maskuje swoje pochodzenie, ale raz wyśmiany i pouczony przestał się wychylać i trzyma się pozostałych, a ty gdy tylko spuszczę cię z oka, zaraz pchasz się w to miejsce, choć wiesz, że to zabronione.

Palec milczał i ze wstydu aż się zgiął.

Już nie dłubiący wymierzył mu jeszcze kilka klapsów i zwinął wszystkie palce w pięść a zasiadłszy z powrotem w fotelu zaczął podpisywać przygotowane przez asystentkę papiery.

Jeden po drugim, jeden po drugim.

Gdybym miał to czytać, niechybnie bym zwariował ze strachu albo z czego – pomyślał i na podpisanych papierach postawił Napoleona, który oczywiście zaraz się przewrócił.

W związku z czym pogroził też wodzowi Francuzów.

- To już twój ostatni wyczyn głupi ex kapralu! Skończysz na pieprzonym śmietniku i będziesz tam mógł się do woli wylegiwać a na twoje miejsce przyjdzie ten łysy, tak ten sam, pamiątka z czasów poprzedniego ustroju. Teraz śpi na półce za książkami bo niby wstyd, ale to on zastąpi ciebie, ważniaku a współpracownikom się wytłumaczy że to taki żart. Lewicy zaś da to do myślenia. Doigrałeś się!

x x x

- Stefan, tego nie rozumiem, że za książkami. Łysy nic z książkami nie ma wspólnego a wręcz przeciwnie.

- Szyfrem gadał chyba, ale po cholerę szyfrem skoro jest przekonany, że podsłuch ma już zdjęty?

- No nie wiem, kurwa, po co? Jednak to jest grubsza sprawa. Z tej dziesiątki mamy tylko czterech namierzonych, a teraz jeszcze Łysy.

- Dobra, lecimy z tym do centrali. Słyszałem, że otwierał drzwi, czyli wyszli. Jakby, co to się nagra, ale on do biura teraz nie wróci. Ma spotkania na mieście a potem będzie w TV. Chłopaki już czekają.

- Wymknąć to się już nie wymkną. Jak to ten poeta napisał, że no te, rozmowy będą spisane.

- I czyny.

- Tak, czyny też.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz