Ta inicjatywa na pierwszy rzut oka wygląda jak dodatek do gazety „Dziennik” ukazujący się w soboty i zatytułowany „Europa” Różnica jest taka, że na ostatniej stronie „Europy” bywają dobre wiersze, czego tu się nie spodziewam. Na nowym portalu zamiast wierszy jest pan Ziemkiewicz, obdarzony takim osobliwym darem, że można zrozumieć, o co mu chodzi.
Całość sprawia wrażenie wypracowania przepisanego „na czysto” przez piątkowego ucznia, który swoją pozycję w szkole wywalczył pilnością i akuratnością cechującą dzieci dobrze a nawet bardzo dobrze wychowane. Niech będzie. Nazwijmy to konserwatyzmem.
Poza tym całym konserwatyzmem, wspólną cechą pomysłodawców jest także to, że postrzegani są jako ludzie przewyższający inteligencją swoich byłych a nawet byłych, byłych, byłych, partyjnych kolegów. Pan Matyja w swoim tekście zgrabnie zaznacza, kto, kogo i dlaczego zgrabnie wykopnął na aut z bieżącej polityki, nie bez racji uważając, że pokiwamy głowami myśląc:
- Już my znamy tych kopaczy aż za dobrze!
Dla dopełnienia obrazu należy dodać, że pan Matyja jest postrzegany jako jeden z najinteligentniejszych publicystów prawicowych. To dobrze, że ludzie najinteligentniejsi są razem, nie zaś siedzą niczym skwarki w partyjnej kaszy.
Ale co z tego wynika?
Wierzę chetnie, że chcą pracować dla Polski, wierzę w ich bezinteresowny zapał, wierzę, że chcą nadawać ton w dyskusjach na prawicy, wierzę że mają jeszcze szersze niż to nam ukazane, zaplecze intelektualne. Wierzę w ich dobra wolę. Wolno mi.
Ale co z tego wynika?
Czy wszystkiemu nie przeczy zapowiedź, że inicjatorzy nie myślą o stworzeniu ugrupowania politycznego? Jeśli tak jest to wpływ tej inicjatywy na życie publiczne będzie równie znikomy jak wpływ jakiegokolwiek innego dyskusyjnego portalu internetowego. Chyba, obdarzeni tak wybitna inteligencją założyciele nie wierzą, że wodzowskie, nastawione na doraźny sukces partie polityczne w rodzaju PiS czy PO, zechcą korzystać z podsuwanych im rozwiązań ustrojowych czy legislacyjnych?
Wiele jest głosów, że jest to prawicowa przeciwwaga dla lewicowej „Krytyki Politycznej”
Jeśli tak, szkoda sobie zawracać całą tą inicjatywą głowę. Wpływ bowiem KP na działania lewicy w rodzaju SLD jest taki jak mój wpływ na aktualny kurs dolara. A mój wpływ na kurs dolara jest taki, że mam 20 zielonych i trzymam je w szufladzie komody, licząc że w ten sposób wymuszę zmianę kursu.
Jedyne co dystansując się od bieżącej polityki można ugrać to udział w niekończących się debatach telewizyjnych, być może jako akuratni dyskutanci dla wymoczkowatych przedstawicieli KP ( Sierakowski jako Lytton Strachey dla ubogich )
Można oczywiście się w ten sposób zabawiać, ale wkrótce przekroczy to granice nudy koniecznej i zamiast wpływu na rzeczywistość zostanie tylko głaskanie się po łysinkach i wysłuchiwanie rżenia wynajętej publiczności w studio TV.
Jeśli chcecie panowie by zmiany jakie w tym swoim „think tanku” wykoncypujecie z niewielką pomocą swoich przyjaciół miały jakiekolwiek szanse realizacji, sami musicie się tym zająć.
Gdy byłem maluchem i porozrzucałem zabawki a ociągałem się ze sprzątaniem, mama mówiła mi tak:
„ Służka wyleź spod łóżka i posprzątaj za Jacusia”
Zaglądałem pod łóżko z nadzieją, ale nigdy nie było tam żadnej służki i musiałem się sam brać za sprzątanie. Tak jest zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz