Konserwatywny Krzyżak ze złości ugryzł się w język. Pomacał palcem i obejrzał palec.
– Ja krwawię - rzekł i opadł bezsilnie na stołek. Rozejrzał się po swojej celi i znowu się wkurzył, ale tym razem uważał na bolący język.
- Nie tak kiedyś bywało – w oknie firanka a na parapecie kwiatek w doniczce, za przeproszeniem fiołek alpejski – Drobnomieszczaństwo jednym słowem! Von Truchcik ma nawet ptaszka w klatce i ten ptaszek śpiewa – Tfu! Splunął krwawą śliną wprost pod nogi swego gościa!
- Co się bracie tak ciskasz? To żeś śmiech wzbudził strasząc w Walentynki braci zakonnych przy pomocy zeszłorocznej dyni, to twoja chyba wina, nie nowomodnych porządków, które tak wyklinasz. Kolejność świąt trzeba znać!
- Ale przecież z serduszkiem na zbroi dopiero co latałem, w puszkę zbierałem i nie moja wina, że Maltańscy znowu więcej zebrali, że o saracenach nie wspomnę! I ten cały Von Owsik – Co to ma być? Co to za życie teraz? Ciągle ta miłość i miłość! Nie po to się zapisywałem do Krzyżaków! Dawniej człowiek sobie na egzekucję popatrzył, z liliputa się naśmiał, brodatą babę po dupie klepnął, a teraz nawymyślał Mistrz z tymi swoimi pijarowcami jakichś świąt - diabli nadali!
- Ale już też nie przesadzaj! Wielka mi rzecz kartkę albo jakiego esemesa wysłać, że niby kogoś kochasz?
- A kogo ja mam niby kochać, jak ja jestem Krzyżakiem i wśród samych brodatych chłopów całymi dniami przestaję, ze spytam? Nawet ta baba z brodą, odkąd Mistrz kazał ją ogolić, całkiem jak chłop wygląda! Kucharki znowu takie grube! Do gminu mam się zalecać? Że dzisiaj wszyscy są dla siebie mili, że obrzydliwość bierze, to ja też mam być miły? I jeszcze jakich durni mamy za tych pijarowców – no, byłeś przecież jak pisali Walentynkę do tego paskudnego Jagiełły? Dla mnie to szczyt szczytów! Dwa serduszka i gołąbek a do tego ten tekst, który miał podkreślać, że my w końcu jesteśmy w jakiś pokrętny sposób, ale zakonem.
- No ten tekst – faktycznie – jak to leciało?
- „Piękne twe ciało
Piękna twa buzia
Lecz najpiękniejsze
Serce Jezusa! „ … Takie coś Jagielle wysłali – nie do wyobrażenia kilka lat temu! A Jagiełło już bez tego wściekły bo mu Jagiellonię Białystok za przekupstwo do drugiej ligi zdegradowali, to znaczy do pierwszej.
- Ale ciebie nie było wieczorem jak przyszła Walentynka od Jagiełły do Mistrza, bo już się wściekłeś i gdzieś polazłeś. A tu rozumiesz – uczta – sery podają, a tu „cyk” i jest Walentynka od polskiego króla. Ulryk miał całą kupę walentynek, bo rozumiesz każdy się teraz chce szefowi podlizać w ramach kryzysu, ale jak od Jagiełły dostał, zaraz pokraśniał na licu i kazał na głos odczytać, że niby, ma wiele, ale i tę z radością przyjmie jako znak powszechnej miłości und przebaczenia. Na okładce serduszka i jakiś ptaszek, ale nie gołąbek.
No to herold czyta, a tak się drze, że w całym Malborku słychać!
„Co się stało? Co to jest?
Nasz Jungingen nie chce jeść!
Ni buraków, ni ziemniaków
Tylko pędzi do chłopaków!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz