poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Życie to nie szkoła

Niby wszystko zaprzecza takiej tezie. Przecież wszędzie roi się od nauczycieli. Tych z nadania i tych samozwańczych. Dzisiaj uczą jak przeżywać, co wypada pisać i myśleć.
Niby jest tablica, katedra, są prymusi cierpienia i ci co muszą sobie radzić siedząc w oślej ławce.
Lecz życie to nie szkoła. Po czterdziestu pięciu minutach lekcji nie da się wybiec z krzykiem na korytarz. W życiu nie ma przerw. Każdy musi sobie radzić sam ze sobą. Wielki wspólny krzyż do dźwigania, nie zdejmuje nam z pleców naszych małych krzyżyków dnia codziennego.
Wielka odpowiedzialność - Naszych małych całkiem zwyczajnych, codziennych odpowiedzialności..

Dlatego proszę wszystkich nauczycieli i kandydatów na nich. Pozwólcie ludziom przeżywać i opisywać wszystko tak, jak czują. Nie szukajcie wśród siebie niegodnych cierpienia i nie odrzucajcie tych, których szukają własnej prawdy, choćby dla was była niemożliwa do przyjęcia. Każdy ma prawo do własnych myśli, własnej ekspresji, własnych uczuć.
Życie to nie jest szkoła a naród to nie klasa rozwydrzonych niedorostków, choć się niektórym tak wydaje.

1 komentarz:

  1. Media wreszcie mają coś co zapełnia im totalną pustkę przekazu. To jak zasypywanie szamba - mie ma czasu i ochoty na misterne studiowanie odcieni żalu, na pogłębiane refleksji - wali się na ekran łzy, niedowierzanie, wstrząs, bladość twarzy "mądre słowa" - niczym kawały betonu w czeluść dołu.

    OdpowiedzUsuń