wtorek, 6 lipca 2010

Dom Elżbiety XLVIII- nowa opowieść (Iwona)

- To nie on się śmiał tylko ta która rozsiewa ten zapach – pierś Elżbiety falowała, po wyznaniu Piotra i przytuliła się do niego– wtedy właśnie myślałam, że wariuję. A on po prostu potraktował mnie tak, jak robi się ze znoszonym ubraniem.

- Domyśliłem się, że nie on. Tylko pomyślałem, jakim musiał być draniem, by tak postąpić z dzieckiem, bo byłaś wtedy dzieckiem, nie da się ukryć. Czy ty komuś o tym opowiedziałaś?

- Nie, nigdy. Wiesz, uciekłam z Łodzi, by nie spotykać jego ciotki i by nigdy więcej go nie oglądać. Na krótko wróciłam w czasie ojca choroby, wtedy kilka razy spotkałam jego ciotkę. Jego też, dokładnie trzy razy. Zaraz po ojca śmierci wyprowadziłam się stamtąd na dobre…

- Przepraszam, że ci przerwę, jak zareagował?

- On! Jak zwykle, albo ja tak na niego reagowałam. Czułam tylko paraliżujący lęk i brakowało mi słów. Czyli stałam i wpatrywałam się w niego, jak ciele w malowane wrota. A on gadał, opowiadał, choć naprawdę nie wiem o czym. Wiem, że miał kochanka, chyba Zbyszka, czy Zdziśka, bo to podkreślał kilkakrotnie i że w końcu rodzice zaczęli to tolerować.

- A, że jest mu głupio, że ci zrobił tak straszną krzywdę?

- Żartujesz? Raczej miał do mnie pretensje, że wciąż chodzę po świecie.

- Bydle. Wykorzystał twoje pierwsze uczucie do tak niskich pobudek i nawet nie miał tyle ludzkich uczuć, by cię za to przeprosić?

- Chyba nigdy tak naprawdę nie zdawał sobie sprawy, że mnie zranił. To taki typ człowieka, co nigdy nie myśli o nikim innym, tylko o sobie. Znam się na tym, potem mieszkałam z Markiem. Ale odbiegamy od tematu. Miałam ci opowiadać kiedy czułam zapach piżma pomieszanego z imbirem. – Delikatnie wyswobodziła się w z ramion Piotra – trzeci był stosunkowo niedawno. Wtedy odeszłam od Marka i zamieszkałam u Karoliny. Dziś wiem, że to było w dniu śmierci babci. Myślałam wtedy, że Karolina kupiła jakiś odświeżacz powietrza…ale ona tylko popukała się w głowę. Szkoda, że nie znasz jej, mam nadzieję, że niedługo tu przyjedzie. To fantastyczna dziewczyna! I wiesz, ona tego zapachu nie czuła, tylko ja?

- Domyśliłem się. Widzisz, wiele nas łączy…aż za wiele.

Spojrzała na niego pytająco.

- Znasz historię z lasu, ale i mnie nie tylko wtedy ten zapach prześladował. Tyle, że mój przypadek był taki, że za każdy razem ten zapach, chciał mnie zabić.

- W lesie, rzeczywiście, Andrzej mi opowiadał i ty, choć ty ominąłeś szczegóły.

- Tak. Wiesz, że i moja mata odeszła od nas, prawda? Słuchaj, ona nie była dobra, nigdy. Znaczy moja matka. Była okropna. Cholera, trudno mi o tym gadać, w końcu jednak mnie urodziła, dała mi życie. Wychowywał mnie ojciec z dziadkiem. Ją znam tylko z opowieści. Nigdy się z nią nie spotkałem, więc to co ci teraz opowiem, to słowa mojego dziadka. Nie wiem i nigdy się nie dowiem, czy to prawda, bo ojcu nigdy nie śmiałem się o to zapytać. Dziadek ostro popijał, zapewne był alkoholikiem, ale bardzo mnie kochał i bał się o mnie. Po pijanemu gadał różne rzeczy, czasem wspominał moją babkę. Wiesz podobno oszalała po urodzeniu mojego ojca i…

- Wiem, Andrzej mi wspominał o tym.

- Tak? Powiedział ci? Wszystko?

- Że twój dziadek znalazł ją nagą na skraju wsi w otoczeniu mężczyzn. I że potem umarła.

- Tak podobno nago uciekła z domu, oddawała się wszystkim i wszystkiemu co miało męski organ. Jęczała, krzyczała, wyrywała sobie włosy z głowy, to musiało być straszne. Podobno dziadek ją próbował owinąć w kołdrę, czy koc, zrywała to z siebie…nie dziwię się, że po tym wszystkim zaczął pić. Zachowywała się tak, jakby ciało jej było w ogniu…tak mówił dziadek. Oddał ją do szpitala psychiatrycznego i tam umarła.

- Rzeczywiście, to musiało być straszne.

- Wiesz, podobno była bardzo piękna.

4 komentarze:

  1. Fajnie, że znowu to piszesz.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  2. Noo proszę, już 48 odcinków. Widzę, że wklejasz je na s24, ja jednak pozwolę sobie komentować w dalszym ciągu tutaj. Być może wierni czytelnicy w nagrodę dostaną nowy odcinek zanim się zrównamy z s24?
    Pozdrawiam
    N.

    OdpowiedzUsuń
  3. Iwona Jarecka13 lipca 2010 13:05

    na pewno, tylko niech trochę zelżą upały, bo pisanie w tak gęstej atmosferze jest niemożliwe. Gdyby nie tyle zawirowań historii, jakich byliśmy świadkiem ostatnio, pewnie opowieść byłaby na ukończeniu, no cóż, nie zawsze jest tak jakbyśmy chcialy.

    Pozdrawiam wierną czytelniczkę.:D

    OdpowiedzUsuń