sobota, 10 lipca 2010

Nasi liberałowie a emerytury

Nasi liberałowie przy każdej okazji drą gęby na temat prymatu świętego prawa własności.

Gdy dyskusja schodzi na niesprawiedliwość przy opłacaniu pracy najemnej, nasi liberałowie koniecznie muszą wspomnieć, że decydującą moc ma umowa zawarta pomiędzy umawiającymi się stronami. Nie bacząc na dysproporcję sił twierdzą, że "jak się komuś nie podoba pracować za 5 złotych na godzinę, nikt go do tego przecież nie zmusza.
Później dodają "na stronie" że to leń i bumelant, bo nie chce uczciwie zapracować na 5 złotych.

- Widać na wolnym rynku godzina jego pracy jest warta pięć złotych - Cieszą się nasze swojskie liberały.

Inaczej jest gdy liberały znajda frajera, który będzie cierpliwie pracował całe życie w zamian oczekując emerytury. W tym miejscu kończy się "święte prawo własności" Umowa przestaje być umową.

W przedsionku kasy umiera liberalizm i zaczyna się kanibalizm.

Jakoś przestaje śmierdzieć sytuacja, że odbiera się człowiekowi przez całe jego zawodowe życie 30 - 40% dochodów by zabezpieczyć mu spokojną starość, a potem banda skurczybyków pracowicie wylicza mu jałmużnę i z przerażeniem spoziera na wykres długości życia delikwenta.

Czy liberały nie szanują "świętej własności prywatnej" powstającej z pracy albo innych umysłów? Czy liberał może nie respektować raz zawartej umowy?
Oczywiście, że liberał nie musi szanować ani respektować, ponieważ tylko on jest podmiotem takiej umowy, podczas gdy reszta społeczeństwa to wedle niego bydło.
Liberał woła, żeby ratować państwo podwyższając wiek emerytalny do - powiedzmy - 70 lat.

W tym miejscu powstaje wątpliwość. Może zamiast łamania obietnic i szarpania " świętego prawa własności" warto sprawdzić jakość tych naszych liberałów? Głównie są to typki utrzymywane z podatków, typki wrogo nastawione wobec przedsiębiorców. współczesny liberał siedzi przy państwowej kasie odmierzając starannie wstęgi koncesji i sznury pozwoleń administracyjnych.

Ciekaw jestem jak wyglądałaby Polska gdyby zmieniła się w narowistego ogiera i zrzuciła z grzbietu klasę próżniaczą, poczynając od fałszywych rencistów a kończąc na sprzedajnych pierwszoligowych politykach, medialnych mędrcach i kilkusettysięcznej armii głupawych urzędasów.

Co się wtedy będzie działo przekonamy się wkrótce. Już jest - hmm - siekiera przyłożona do pnia.

Gdy uderzy, o żadnych emeryturach już więcej mowy nie będzie.

O naszych liberałach też.

.

4 komentarze:

  1. Jacek, że obok tematu się wypowiem...

    Co to były za pedalskie płacze po Karpiniuku podpisane Twoim imieniem ostatnio na szalomie?

    Dla mnie, daruj, to że ta menda zdechła, to był jeden z jaśniejszych punktów ostatniego roku (dla mnie osobiście w sumie niezłego).

    Jeśli czegoś w tej sprawie żałuję, to raczej tego, że zdechła szybko i w miarę (jak przypuszczam) bezboleśnie. Umarcie to każdego z nas spotka, a obawiam się, że wielu w mniej miły sposób.

    No, ale widać ja się do subtelnej elity nie zaliczam i nie potrafię tolerancyjnie i po równo ronić łez.

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  2. Triarius - nie będę pitolił o "majestacie śmierci" ale u mnie masz w ryj...tak dla zasady.

    OdpowiedzUsuń
  3. @ makroman

    Czyli jednak? Będziesz?

    Ja nie mówię, że Karpiniuk po śmierci jest mendą - nie, mendą to on był za życia, teraz oczywiście jest aniołkiem. Alleluja!

    Pzdrwm

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic mnie n ie obchodzi Karpiniuk, nie znałem faceta osobiści to się nie wypowiadam. Chodzi o zasady.

    OdpowiedzUsuń