czwartek, 22 lipca 2010

Ciśnienie

Bardzo nisko musiałem upaść pod względem moralnym i każdym innym, ponieważ złapałem się na tym, że tak naprawdę niczego nie oczekuję od mojego państwa, od polityków nim rządzących albo do rządzenia pretendujących. Niczego nie oczekuję i dzięki temu nie bywam specjalnie rozczarowany.
Czasem coś mnie rozzłości, czasem rozśmieszy, ale, jeśli mam być szczery, specjalnie się tym nie ekscytuję, bo niby czym?

„Polityczne sprawy z pierwszych stron gazet” są tak odległe od moich codziennych problemów, że aby dodać sobie ikry muszę poszperać w tychże gazet internetowych wydaniach. Dopiero tam w zderzeniu z głupotą, fałszem i jawną chciwością rozmaitych medialnych ancymonów potrafię wykrzesać z siebie złość czy jakąś ciut wyraźniejsze emocje.

Jakaś wysoko opłacana hołota próbująca grać mi na nerwach – Tak myślę o mediach i staram się oglądać tylko mecze piłkarskie, co też w kontekście wczorajszych popisów jest osobliwa przyjemnością. O politykach nie myślę dużo lepiej. Stąd moja wstępna uwaga o moim upadku moralnym.
Coś co ma mnie oburzać, przeraźliwie nudzi. Surmy wzywające mnie do boju zbyt często zamiast pobudki jojczą zgrzytając i piszcząc.
Dlaczego, powiedzcie, ja, który nie jestem ani płatnym najmitą mediów ani tym bardziej politykiem mam trwać cale lata jak ta dupa na polu bitwy w gotowości oraz pełnym uzbrojeniu, skoro zawodowi politycy w minutę po zakończeniu kampanii jawnie pokazują gdzie mają swój elektorat?
Jako pospolitak do pospolitego ruszenia akcesu nie zgłaszam, ale też, uwaga, z byle powodu nie rzucam się na ziemię rodzącą i nie tupię nogami z byle powodu, ponieważ mam taki zwyczaj, że się nie zakochuję w facetach, nawet gdy są politykami!

Mam swoje przekonania i wiem kogo poprę w nadchodzącym starciu wyborczym ale teraz nadszedł czas odpoczynku. Niepotrzebnie wysilają się moi wrogowie nachalnie podstawiając błazna albo inną bladź do bicia, przyjaciele zachęcając do tegoż bicia..

Mogę co najwyżej popatrzeć jak się durnie szarpią za kudły, ale rąk sobie nie będę brudził. Nie potrzebuję też dalszych informacji kto jest skończonym łajdakiem a kto całkiem znośnym. Wiem to doskonale.
Przez ponad dwadzieścia lat w dusznej atmosferze salonu, w mojej przytomności toczyły się boje politycznych zawodników. Pot, brud i smród ale ubóstwo, co dziwne, tylko po stronie publiczności.

Nie podnoście mi ciśnienia, moi mili bo podnieść sobie ciśnienia nie dam. Tak jak czytam i szanuję opinię i odwagę niektórych dziennikarzy tak i szanuję niektórych polityków. Tych pierwszych za jakość pisania i odwagę, która w tym środowisku jest prawdziwą osobliwością a tych drugich za uczciwość intelektualną i miłość do Ojczyzny. Tak moi drodzy, miłość do Polski. Takim mogę dużo wybaczyć. Takich nie muszę rozliczać z każdego gestu czy słowa. To piękne, prawda, ale jest pewno „ale”
Tutaj chodzi o tło.
Na tle liliputów człowiek średniego wzrostu jawi się olbrzymem.

Nisko upadłem, ale nawet taki upadek ma swoje zalety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz