poniedziałek, 26 lipca 2010

Książka skarg i wniosków?

Warczą bębny…i chór głosów i jęki. Podpisz petycję – wołają – musimy razem, (wespół w zespół). Naszych biją, więc dalej’że wołać:
Oddajcie!
Nie macie prawa!
I co dalej?

Nico, jak zwykle, bo i co?

Nie dajmy się zwariować. I niech nikt mi nie piszę, że to frustracja, bo nie.
To tylko spojrzenie chłodnym okiem na blogosferę.

Walczyć to można realnie, nie podpisując następne listy obecności.

Znacie może monolog z kabaretu „Dudek”. wykonaniu Jana Kobuszewskiego o książce skargi i zażaleń?

Na pewno znacie, jest dość popularny. A jeżeli nie, to chodzi tam o to, że najpierw Kobuszewski jako klient zdenerwowany i zdesperowany wpisuje skargę w sklepie. Jak się okazuje, nikt tego co on pisze nie czyta, ale zawsze ma odpowiedź, że kierownictwo sklepu zapoznało się ze skargą i dołożą wszelkich starań… itd.

Więc nasz bohater monologu daje upust wszelkim własnym frustracjom wpisując coraz to nowe skargi o wszystkim w tym’że sklepie.

Na co zawsze dostaję odpowiedź, że kierownictwo sklepu zapoznało się ze skargą i dołożą wszelkich starań…

Wiec mamy bawić się wciąż w kabaret? Czy może dajmy sobie spokój, ze wszystkimi petycjami, listami protestacyjnymi.

Upominać to się można inaczej, niż podpisując listę. Czy wypisując skargi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz