niedziela, 12 lipca 2009

Opowiadanie część XXXV


Usiadł przy oknie cukierni, za chwilę młoda i ładna kelnerka z uśmiechem na ustach zapytała co podać.
Poprosił o herbatę yunan i jakieś ciastko, które ona poleca. Powiedział to z uśmiechem i lekką kokieterią, przyglądając się drobnej postaci kelnerki. Ona zareagowała promiennym uśmiechem, aż poczuł się nieswojo, zawsze w takiej sytuacji czuł się nie komfortowo, bo…no właśnie, gdzieś w głębi duszy piękne kobiety go zawsze lekko przerażały, bał się ich…a kelnerka najwyraźniej przyglądała mu się kokieteryjnie.

- Może podam panu sernik, mamy bardzo dobry?

- Może być sernik, jeśli pani poleca - uśmiechnął się nieśmiało spoglądając na nią z pod pół przymkniętych powiek.

Jego spojrzenie, chyba jeszcze bardziej nastroiło dziewczynę do kokieterii, bo uśmiechnęła się i nachylając się nad nim z lekka szepnęła:

- Wie pan, sernik jest dobry, u nas wszystkie ciasta, ale najlepsze są pączki z bitą śmietaną.

- No to, niech będzie ten pączek – tym razem starał się by jego słowa zabrzmiały bez cienia kokieterii.

- Jasne – powiedziała, wyczuwając jego nutę dziewczyna i oddalając się od stolika.


Za chwilę postawiła przed nim imbryczek z herbatą, filiżankę i pączka, który wyglądał imponująco.
Wypił herbatę i spoglądał na pączka, właściwie nie miał ochot na słodkie, ale pączek kusił wyglądem, już miał go spróbować, gdy do cukierni wszedł Wiktor.

- Słuchaj – zaczął i spojrzał na nietkniętego pączka – Jesz go? – Zapytał wskazując na niego.

- Nie.

Wiktor pochłonął pączka w mgnieniu oka.

- Dowiedziałeś się czegoś? – Zapytał Karol wpatrując się, jak ostatni kawałek ciastka znika w ustach policjanta.

- Taa – powiedział z pełnymi ustami – i to co ci powiem jest ściśle tajne, ok.?

- Jasne

- Podobno Magda czuła się tak dobrze, że lekarz pozwolił na przesłuchanie w obecności psychologa i tu rewelacja…uważaj! - Zawiesił nagle głos.

- No gadaj, to nie teatr, ani film sensacyjny, nie musisz stopniować napięcia! – trochę poirytowanym głosem powiedział Karol

- Jasne, sorry, ale mnie to zamurowało, kumpel ją przesłuchiwał i wyraźnie wyczuł, że to ten psycholog próbował, by nie powiedziała niczego konkretnego. Był moment, gdy tego psychologa poproszono na chwilę, wtedy ona miała poprosić kolegę, by ją stamtąd zabrać, bo „ONI” jak to ona określiła już wiedzą.

- I? – dopytywał się Karol, bo Wiktor zamilknął.

- No i nic, bo po tym przesłuchaniu, gdzie nawet nie potrafiła określić, kto ją pobił i zamknął w piwnicy, odwołano ochronę.

- Paranoja, nie sądzisz? Czy ten twój kumpel nie mógł powiedzieć przełożonym, że ona się czegoś panicznie boi, a ten psycholog wydał mu się podejrzany?

- Podobno próbował, ale wiesz jak jest. Nie ma dowodów, kobieta niezrównoważona…sam rozumiesz?

- Jasne, tylko teraz pewnie jest w rękach tego zwyrodnialca, czy zwyrodnialców i nawet nie wiadomo czy jeszcze żyje.

- Czy jeszcze coś podać – usłyszeli nagle nad sobą i obaj spojrzeli na uśmiechniętą kelnerkę.

- Ja poproszę espresso i tego pysznego pączka – uśmiechnął się szeroko do kelnerki Wiktor.

- A ja jeszcze jedną herbatę yunan i nic więcej, poprosimy też od razu o rachunek – powiedział trochę zniecierpliwiony Karol, bo chciał działać, zamiast bezczynnie siedzieć.

Kelnerka odwzajemniła uśmiech Wiktorowi, a Karola zmierzyła powłóczystym, lecz zimnym spojrzeniem. Za chwilę przyniosła zamówienie wraz z rachunkiem. Pili w milczeniu, Wiktor wchłonął drugiego pączka, gdy odezwał się Karol:

- Słuchaj, może by pojechać jeszcze raz do szpitala i delikatnie przycisnąć tego psychologa?

- Też o tym pomyślałem, ale w taki sposób spłoszymy ptaszka, wiesz lepiej pogadać z tym doktorem prowadzącym i się trochę o tym panu psychologu dowiedzieć. Co o tym sądzisz?

- Wszystko jest lepsze od bezczynności…wybacz, ale bardzo się o Magdę boję, może teraz ją ktoś torturuje, może pozbawia życia. Nie przeraża cię to!

- Oho widzę, że ta Magda cię wzięła… nie no rozumiem, fajna jest – trochę się zmitygował – ale nie można robić niczego pochopnie, bo wtedy możemy ją wystawić na większe niebezpieczeństwo, rozumiesz?

- A co, jest w małym niebezpieczeństwie! – Wykrzyknął, aż wszyscy ludzie w cukierni odwrócili się w ich stronę.

- Spokojnie – Wiktor przymrużył oczy i uśmiechnął się do wpatrzonych w nich ludzi – nie panikuj, bo już jesteśmy w centrum zainteresowania.

Po chwili wyszli z cukierni i skierowali się w stronę służbowego poloneza.

CDN...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz