środa, 15 lipca 2009

Opowiadanie cześć XXXVI



Wracali do szpitala, Karol był zdenerwowany, a nawet przerażony tym, czego się dowiedział. „Policja zostawiła Magdę na łaskę morderców, a pewnie wszyscy w szpitalu są w zmowie”…próbował się opamiętać, bo takie zachowanie nie licowało z tą sytuacją.

- Wiktor, jak wyciągniemy od tego psychologa cokolwiek, skoro, twój kumpel nie mógł sobie z tym poradzić ?– Zapytał powątpiewając.

- Na razie spróbuje z nim po dobroci, jak się nie uda, to powiem, że to dzięki niemu zaginęła Magda, że jest za to współodpowiedzialny. Wjadę mu z tekstem o etyce lekarskiej, powinno się udać.

- A jeżeli jest zamieszany z zniknięcie Magdy? Jeżeli jest jednym z porywaczy, czy wręcz morderców…ciekawym, czy to nie on leczył żonę Janusza, tą Ewę.

- Kurcze, że też na to nie wpadłem, że nasz pan doktor może być kumplem Jerzego i Agnieszki!

- Wiesz, dziwne są te powiązania, nie sądzisz? Czy pamiętasz, kto na początku leczył Ewę?

- Musiałbym sprawdzić. Czemu mi o tym rano nie powiedziałeś, za dużo tu znaków zapytania, cholera! A czas nagli,. Bo mała Migocka może być w rękach oprawcy…

Dojechali do szpitala, chwilę spoglądali na siebie myśląc czy tu powinni zacząć, czy raczej wrócić i sprawdzić pewne fakty. Wreszcie Karol wysiadając zdecydował:

- Nie mamy czasu na sprawdzanie, musimy improwizować, zaskoczymy doktora, jeśli okaże się, że nie ma z tym nic wspólnego, wycofamy się, OK.?

- OK. Najpierw zapytamy o Magdę, jak będzie ściemniał jak rzucę tak od niechcenia, że chyba to on był lekarzem prowadzącym Ewy Jurgel i że tu też było zbyt wiele tajemnic…

- Jurgel? Tak się nazywał Janusz?

- Tak, nie wiedziałeś? A wiesz choć jak nazywa się teraz Agnieszka?

- Cholera, nie wiem…Jak?

- Kmieciak. To są fakty które musisz znać. Kurcze przecież u nich mieszkałeś! Przy tobie ich przesłuchiwałem!

- Nie zwracałem na to uwagi, zwłaszcza, ze ten Paweł mnie zaabsorbował.

- Jasne.

Weszli do szpitala i skierowali się w stronę windy, Karol choć z wielkimi oporami wszedł do środka, wiedział, że czas nagli i nie ma czasu na własne fobie. Winda ruszyła, a jemu wydało się, że wszystkie wnętrzności ma w gardle. Przemógł jednak strach i tylko kropelki potu na skroniach znamionowały ile go to kosztuje.
Wysiedli na piątym piętrze i skierowali się wprost do gabinetu lekarskiego.
Wiktor nacisnął klamkę, gabinet był zamknięty, ruszyli w stronę dyżurki pielęgniarek i wtedy z sali wyszedł doktor z który rozmawiali poprzednio, był w towarzystwie innego lekarza.

- Panie doktorze – odezwał się Wiktor – chcielibyśmy zamienić kilka słów z psychologiem, który był przy przesłuchaniu Magdaleny Migockiej – mówił urzędowym tonem, chcąc wywrzeć wrażenie typowego przesłuchania.

- Oczywiście – lekarz jakby się zmieszał – akurat mieliśmy z doktorem Jakubczykiem konsultację – spojrzał na swojego towarzysza.

- Słucham – odezwał się głębokim basem lekarz nazwany przez pierwszego z lekarzy Jakubczykiem. Nie było po nim widać żadnego zmieszania, więc, albo nie miał nic wspólnego ze zniknięciem Magdy, albo tak dobrze umiał grać swoją rolę.

- Chcielibyśmy zamienić z panem kilka słów, zadać kilka pytań. Rozumie pan, znika pacjentka…

- Ależ rozumiem, tyle, że już tu było przed chwilą dwóch policjantów i powiedziałem wszystko co wiem. – Wydawał się spokojny, za spokojny, co zdziwiło za równo Karola, jak i Wiktora.

- Jeśli jednak nie ma pan nic przeciwko temu, byłbym zobowiązany o kilka informacji, które nam wypłynęły w trakcie dochodzenia – nie dawał za wygraną Wiktor.

- Tu jest szpital, jeśli panowie policjanci tego jeszcze nie dostrzegli – zahuczał swoim głosem lekko poirytowany – a ja próbuj swoim pacjentom pomóc powrócić do równowagi psychicznej, czy to zrozumiałe?

- Oczywiście – wmieszał się do rozmowy Karol – czy pomagał pan też wrócić do tej równowagi pani Ewie Jurgiel?

Twarz doktora zmieniała się w mgnieniu oka, jeszcze przed chwilą zirytowana, nagle stała się w uśmiechniętą, ale jakby z chmurką lęku.

- Przekonaliście mnie panowie – powiedział, cały czas się uśmiechając – może przejdziemy do mojego gabinetu na trzecim piętrze?

- Bardzo chętnie – kontynuował Karol – i będziemy wdzięczni, jeśli przy naszej rozmowie będzie też pan – zwrócił się w stronę doktora stojącego obok.

CDN...

3 komentarze:

  1. eeeeeeeeeee, mi tu notki znikaja... hehehehe
    Sie z komentem dobrze nawet nie zdazylem wbic....

    OdpowiedzUsuń
  2. Rafał...Jacek zrobił tzw. zwód, cwaniak.

    Ale nic się nie martw, coś z tamtego opowiadania jeszcze kiedyś wróci.

    OdpowiedzUsuń