niedziela, 19 lipca 2009

Przygody Lemingów. Lemingi na bezludnej wyspie


Siedzą Lemingi i dumają jak spędzić wakacje. Wertują foldery biur turystycznych, ale nic im nie odpowiada. Marudzą. Szukają przeżyć ekstremalnych.
Piotruś chciał do Chin, ale Agatka napomknęła o prawach człowieka i Dalajlamie. Przepadły Piotrusia Chiny!

Młoda redaktorka chciała do dżungli, ale w dżungli istnieje ryzyko natknięcia się na Cejrowskiego. Grupa przyjaciół wyśmiała koleżankę Magdę.

- Nie będziemy wędrowali śladami ciemnogrodu!

Wreszcie znaleźli!
„Dwa tygodnie na bezludnej wyspie” – głosiła reklama.

- Trochę drogo, ale w pakiecie prawdziwie ekstremalna przygoda! Tropikalna wyspa! Zwierzęta, na które można polować!

- Laguna pełna ryb!

- Palmy kokosowe! O, tu są wymienione wszystkie owoce i jadalne korzenie, jakie łatwo znajdziemy na wyspie!

- I jest prowizoryczna chatka, którą trzeba rozbudować!

- Wokół wyspy pływają rekiny i nie ma żadnego pieprzonego zasięgu! Szef mnie nie znajdzie, emocjonował się Wojtek, na co dzień pracujący dla ministra infrastruktury.

- Jest źródełko ze słodką wodą! – Entuzjazmowały się Lemingi

- To jest najfajniejsze! Aby przeżyć najpierw musimy odszukać skrzynię z rzeczami koniecznymi do przeżycia trzech tygodni pobytu…

- Dlaczego trzech? Na początku piszą, że dwóch. Jest gwiazdka. Aha, na wypadek obiektywnych trudności. Ale wypasiona przygoda! Wszyscy będą nam zazdrościć a ja wszystko opiszę na blogu!

- Szkoda, że nie ma zasięgu. E tam, takie gadanie. Musi być satelitarny! Jak znajdziemy to ja będę wszystko relacjonowała na twitterze!

...

- Ale tu gorąco! Po prostu pięknie – Młoda redaktorka jako pierwsza wyszła z wody i patrzyła na pozostałą siódemkę baraszkującą w lazurach laguny. – Trafiliśmy do raju – pomyślała i zaraz zganiła się za taką religiancką przenośnię.

- Ej chłopaki, wychodźcie, bo czas odszukać skrzynię! – Już nieco zgłodniała, mimo, że tak jak wszyscy uraczyła się owocową ucztą.

...

- Jest skrzynia! – Piotrek otarł pot z czoła i schował mapę do kieszonki szortów. Duża ta skrzynia.

- Ciężka. No, ale na całe dwa tygodnie. Ciekawe, co w niej jest?

- A nie macie spisu?

- Pisze tylko: „Zawiera wszystko, co jest potrzebne do przeżycia grupie Lemingów na bezludnej wyspie”

- No dobra, ale jak to otworzyć? Nie widzę żadnego zamka, a w instrukcji obsługi skrzyni też nic nie pisze.

- Zbita gwoździami. Trzeba wziąć łom i podważyć, ale nie mamy łomu.

- Trzeba rozbić kamieniami!

...

Szkarłatna kula słońca zbliżała się nieustępliwie do horyzontu, gdy krwawy trud Lemingów przyniósł wreszcie rezultat. Z rozbitej skrzyni na bielutki piasek wysypała się rzeka papieru.

- Co to ma być?

- Trzy roczniki Gazety Wyborczej? „Polska, głupcze” Tomka Lisa! Są trzy egzemplarze, ale my to przecież znamy!

- „Rewolucja u bram” Hurra, tego nie czytałem!

- Są wszystkie numery Krytyki Politycznej! Brawo organizatorzy!

- Czy wy oszaleliście? To przecież jakaś cholerna pułapka! Gdzie noże, łuki, strzały, haczyki, wędki, ościenie, łomy, gwoździe, strzelby, siekiery, lekarstwa…?

- Przestań! Przestań się drzeć! – Wydarła się Kaśka, na co dzień pracownica agencji zajmującej się zwalczaniem klimatu, czy czymś takim – Przecież chyba nie miałeś zamiaru zabijać zwierząt, które są, skoro mamy dokoła tyle owoców, kokosów i…

Urwała, bo nikt jej nie słuchał. Całe towarzystwo rozpierzchło się w poszukiwaniu tak zwanych miejsc ustronnych. Ją też nieco zemdliło i poczuła dziwne dreszcze w brzuchu.
Kucnęła przy stosie porzuconych w nieładzie książek i gazet. Spod stosu lakierowanych okładek pism o sportach ekstremalnych wyciągnęła niepozorną błękitną książeczkę z delfinkiem na okładce. Otrzepała ją z pisaku i odczytała tytuł.

- Jesteśmy uratowani. Znalazłam specjalny podręcznik dla takich Lemingów jak my!
Z naszej ulubionej serii „ABC Leminga” pod tytułem „ABC Leminga. Jak przeżyć na bezludnej wyspie” Hurra!

Z pobliskich krzaków wyjrzały zaciekawione twarze. Otwarła książkę i zaczęła czytać:
„ Otwieramy skrzynię pozostawioną przez organizatora i starannie wypakowujemy jej zawartość. Narzędzia i broń…” Nerwowo przerzuciła kilkanaście stron.
„Łuk służy do polowania. W komplecie z łukiem otrzymujemy od kilkudziesięciu do nawet dwustu strzał, których groty sporządzone są ze stali nierdzewnej. Należy zwrócić uwagę, że zarówno łuk jak i strzały oznaczone są międzynarodowym znaczkiem zielonego misia, co oznacza…”

Odrzuciła książkę i zapytała nieśmiało, z góry znając odpowiedź, ponieważ wszyscy dobrowolni rozbitkowie prowadzili zdrowy, higieniczny tryb życia.

- Czy ma któreś z was zapałki albo zapalniczkę?

4 komentarze:

  1. Ssssuper!

    A swoją drogą może znasz jakiś sposób na przeczytanie do końca tekstu Paliwody, bo mi się nigdy nic więcej nie otwiera, a nawet komęta nie mogę mu wpisać w tej sprawie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Klikasz na tekst ( ilość komentarzy) i się rejestrujesz a potem komentujesz. Nie miałem z tym problemu, poza napaścią Venissy. Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  3. Eeeee, ja bym sobie z polowem rybek poradzil jednak :) Z lisci palmowych by sie kosz-pulapke sklecilo i w jakims ujsciu na odplywie zastawilo...
    Lemingi maja tez okulary czesto gustowne, to by sie i soczewke zmontowalo i od sloneczka te papiery odpalilo, a rybke upieklo.
    Nie skarzesz mnie tak latwo Jacku na smierc glodowa :))))

    Paliwoda zyje!!! Hehehehe
    Ale nadal jest dla mnie niestrawny w pewnym sensie... :)

    OdpowiedzUsuń