czwartek, 28 maja 2009

2 liga kandydatów na plakatach. Prawo do fotoszopy


Jak idę ulicą to patrzę na to i na owo. Idzie facet z pieskiem, a innego prowadzi narzeczona na smyczy. Niczego sobie nawet facet, tyle, że łysawy i w pysku niesie gazetę. Gdzie niesie? Nie wiadomo. Może do domu? Za to narzeczona w spodniach.
Wystawa księgarni a na niej wiele różnych książek. Też mi niespodzianka!
Obok jubiler a na wystawie budzik. To ciekawsze. Obok budzika mosiężny dzwonek.
Bank. Bank. Bank. Dziewczynki z ulotkami. Sklep spożywczy. Znowu dziewczyny. Pizza i piwo. Ogródek prawie Jordanowski. Zakłady sportowe. Bank.

Co dwa kroki plakat kandydata na europosła. Wszystkie partiewystawiają swe wdzięki wprost na ulicy. Galeria twarzy.
Sami faceci plus Sylwia Pusz.
Kaczmarkowi ktoś na czole namalował logo firmy Nike. Moim zdaniem rewelacja. Mógłby się nad tym zadumać niejeden komentator i wypruć z siebie 1800 znaków na temat uprzedzeń oraz ksenofobii.

Wiem, że u was są inne twarze, choć partie te same. Spójrzcie na tych mniej znanych kandydatów. Moja obserwacja jest taka, że wszyscy są podobni. Mało, że podobni to w ogóle ich buziaki nie zostają w pamięci. Wytężam pamięć i nic.

Nie całkiem nic, ale przywołane obrazy, są w zasadzie jednym obrazem.
Jedną gębę. Facet w wieku 35 – 45 lat. Gładko wygolony i wysmarowany czymś, co sprawia wrażenie, że mu się gęba lekko błyszczy. Nie grubas, ale w typie „nalana puca”
Oko żwawe, z komputerowo zrobionym błyskiem. Ten błysk wobec całości jakby trochę nie na miejscu, ale jest. Włosy w niewielkiej ilości, przeważnie takie jakieś brązowe.
Z takiej twarzy nic nie idzie wyczytać. Zero emocji.
Może o to chodzi, że wyczytać trzeba treść z samego hasła, ale te hasła też jakby jednakowe.

Czy w Polsce prowadzone są tajne eksperymenty z klonowaniem kadr partyjnych?

Idąc ulicą mijam setki ludzi i cholera, każdy człowiek jest inny, a na tych plakatach wszyscy jednakowi.

Dlaczego?

To pytanie tylko z pozoru jest głupie i tylko pozornie się zgrywam. Spójrzcie, bowiem na liderów politycznych. Każda gęba charakterystyczna. Czy można pomylić Tuska z Dornem, a Kaczyńskiego z Kaliszem? Nie, nie przyjmuję tłumaczenia, że czołowe gęby są „opatrzone” i dlatego tak to odbieram.

Po prostu ci, którzy sobie to wywalczyli mają prawo do własnej gęby, a drugi i trzeci szereg ma prawo do fotoszopy.

Są dobierani według jakiegoś wzoru, że niby sztuka się liczy, ale jaki ma to związek z ordynacją wyborczą, z metodą finansowania partii politycznych, że spytam?
To już niech każdy sam sobie odpowie na takie trudne pytania.

Ratunku! Odkąd wąsy i brody wyszły z mody, nie ma, po czym rozróżnić polityków młodych! Może, chociaż by się jakoś ubierali w sposób pozwalający na identyfikacje? Gdzież tam!

Przypomniał mi się stary dowcip o tym, jak państwo radzieckie obdarzało dowodami osobistymi Czukczów. Po zrobieniu kilku fotek, dzielny Rosjanin uznał, że wszyscy Czukcze są tak do siebie podobni, że wystarczy jak powieli jedno zdjęcie, bo będzie zarówno taniej jak i szybciej.
Poszło dobrze, ale zdarzyła się też uzasadniona reklamacja.

- Na tym zdjęciu, towarzyszu fotografie, to nie jestem ja!

- Jak to nie ty? Przecież to twoja morda!

- Morda może i moja, ale kufajka nie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz