wtorek, 21 kwietnia 2009

Eulalia, mózg i dlaczego to dziś wkleiłam

http://bez-owijania.blogspot.com/2008/08/wdowa-eulalia-i-mzg-wieloryba-w.html

To link do blogu Tygrysa i notki, do której jest mój komentarz rozciągnięty w notkę.

Bardzo mnie zaintrygowała myśl o tym mózgu, co by sobie mógł żyć bez ciała, czyli hipotetyczne, bo to raczej nie możliwe, no ale…jeżeli.

Czytałam ostatnio książkę Kontza „Cieniste ognie”, książka nudna jak flaki z olejem, co prawda, ale ze mnie człek wytrwały.

Poza tym, że ta książka była nudna, miała jedno dość ciekawe zagadnienie, przegadane i źle napisane, ale jednak…chodziło o to, że jakiś genialny genetyk wynalazł coś w rodzaju eliksiru życia i mimo, że zginął, powstał z martwych…
Wszystko pięknie, być i doktorem Frankensteinem i Monstrum, tylko…że ów jakże genialny genetyk robiąc(bo robił doświadczenie na sobie, mimo niezbyt dobrych wyników na myszach laboratoryjnych), co już jest kretyństwem i jeżeli ów genetyk byłby taki genialny, nigdy by tego nie robił, ale nie o to…bo to niby było wytłumaczone, że miał lęk związany ze śmiercią, bo się bał piekła, do którego ( zdaniem jego bliskich, miał trafić, bo go w dzieciństwie molestował jakiś wujek).

No jak widać, książka całkowita chała, ale…ów eliksir działał jak samonapędzające się paliwo i produkujące wciąż nowe komórki życiowe, oczywiście nasz główny bohater musiał jeść, jeść coraz więcej, by naładować baterie, które produkowały komórki, czyli koło zamknięte.
I tam ten główny bohater i jego genetyka ulegają deformacji, jakiemuś zwyrodnieniu, no i to już nawet nie monstrum, czy potwór, ale…no właśnie, nie wiadomo co…Najpierw ulega jakby cofaniu i przeistaczaniem się w człowieka pierwotnego, z jego instynktem, by za chwilę stać się…
No właśnie ni jaszczurem, ni krabem, ni wężem i do tego z jakąś cząstką dawnej ludzkiej inteligencji, już to można nazwać koszmarem pisarskim.

Dobra dość o tej niezbyt udanej powieści, teraz o mózgu, który w jakiś dziwny sposób ożywa, polany ostrym sosem(swoją drogą Tygrys, kto je mózg na surowo?)

No i ożywa ten mózg i co? Ma pamięć i co mu z tego? Wyobraźmy sobie swój własny mózg oddzielony od ciała, nie mający żadnych zmysłów, bo ani dotyku, ani powonienia, ani słuch, smaku, no fakt, podłączymy go do drukarki, by się z nim porozumieć…i co, może tylko mówić, ba pisać, co pamięta, nic twórczego nie wymyśli.

Dobra, podłączymy go do Internetu, ma wszystkie najświeższe informacje, poczyta sobie, co piszą na forum niepoprawni i zajrzy też na inne fora…i wiecie, jeżeli ten mózg potrafi przetwarzać informację nadal jak cały człowiek, to będzie podwójnie wściekły, bo jako mózg, będzie miał mniej do zaoferowania, czy wręcz powiedzenia, bo jest tylko samym mózgiem.

Taki mózg, jak każdy inny będzie po pewnym czasie czuł się zmęczony, będzie potrzebował owego paliwa, czyli snu, witamin, żelaza, czy magnezu…i co wtedy?
Fakt, możemy go podtrzymywać przy życiu, podając mu jakieś kroplówki, czy kąpać go w jakimś witaminowym roztworze i co, wydaje Wam się, że będzie nam wdzięczny?

Zwłaszcza, że pewnie ów ostry sos się zmyje i nici z życia, a właściwie wegetacji!
Bo spójrzmy na to z boku, mimo, że będzie miał przy sobie drugiego człowieka(swoją żonę Eulalię) nawet nie będzie jej mógł okazać jakiejkolwiek czułości i sam jej nie dostąpi, bo jest li tylko samym mózgiem, oślizgłym, poskręcanym organem…i chyba ze zmartwienia zostanie lemingiem, lub lewakiem.

To miała być odpowiedź u Tygrysa, ale mi się za bardzo rozwlekła, więc sobie pomyślałam, by stworzyć z tego notkę, he he, chyba się Tygrys nie pogniewa.

Pozdrawiam serdecznie.:D

Ps. Dlaczego to dziś akurat wkleiłam? Bo dziś pasuję jak ulał, ze względy na wybory do ojropejskiego parlamentu.
Stajemy się po trosze takimi mózgami bez ciała, reanimowanymi sosem ostrym, czyli wyskokami chłopców, co chcą byśmy reagowali i grali w ich grę, bo oni mają już znaczone karty, a my dajemy się podpuścić...no a potem jak ten mózg bez ciała, tylko gorycz nam zostanie.
Nie róbmy z siebie szalonego genetyka i to w złej powieści, czyli ja nie chcę już takim być, wolę bojkot tych wyborów...chyba po raz pierwszy jednak na wybory nie pójdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz