niedziela, 12 kwietnia 2009

Jacek - Piątek. Dwa razy

- Co jest? Nie popychaj mnie! Swoją kobitę popychaj! Gdzie się z łapami pchasz do mordy? Dobra, jeszcze raz opowiem, ale naprawdę już nie mogę – mdli mnie od tego gadania. No jak było? Normalnie było! Szedłem z tyłu. Łeb mnie tak napierdalał, bo się schlałem jak wieprz. Pasuje? Nalej! Nawet go dobrze nie widziałem, ale musieli go nieźle sprać, bo co chwila się wywalał i trzeba go było batem stawiać na nogi.

-...

-Tłum jak to tłum, raczej wyli i chcieli mu dołożyć, ale ja przepisy znam. Tak. Prawda, że jednemu przypierdoliłem tarczą. Dobra, może i niepotrzebnie, ale pluł na mnie i wygrażał. Wiem, że trzeba tylko odpychać, ale ten łeb mnie czaił, no i co będzie pluł, jeszcze tak obmierzłym pyskiem? Przywaliłem mu z kanciaka. Dalej to już poszło gładko, to znaczy najpierw gładko, ale dobra. Nalej Greku!

-…

-Trochę patrzyłem, ale wiatr piasek mi w oczy, bo stałem akurat pod wiatr. No i to Słońce. Słońce dawało w palnik! Zdjąłem hełm i usiadłem w cieniu przy takiej skałce, ale mnie dowódca wypatrzył, a ja akurat, taki mój pech, się zdrzemnąłem. Jak mi nie zasadzi kopa! I dalej pod te krzyże, że niby za karę mam dobijać. Dał mi włócznię, ale że stałem pod słońce to gówno widziałem

- I wtedy…

- Co wtedy?

- No słońce zaszło i zobaczyłem jego twarz, bo ci obok, to już byli dead. Ale on się trzymał i kurcze, patrzył na mnie z góry, i coś tam szeptał. Nie wiem, co szeptał, bo po ichniemu nie rozumiem. Znaczy takie proste rzeczy, że pić, że jeść, że…

- Milcz!

- Milczę!

- Nie! Mów, tylko pohamuj się trochę – Opowiadaj żołnierzu!

- Jak tak na mnie spojrzał to mnie złość wzięła, bo tak jakoś patrzył, no tak jakoś inaczej niż wszyscy. Złość mnie porwała na to jego patrzenie i jak mi dali włócznię to zaraz go, ale musiałem poprawić, bo tylko mu trochę bok sprułem. Jak poprawiłem to się wygiął – coś krzyknął i zaczął się miotać. Wtedy lunął deszcz i krwią się schlapałem. Błoto, krew. Nie mogłem się pod tym krzyżem ogarnąć. Wtedy umarł.

- …

- Nic się takiego nie stało. Umarł – wiadomo, że miał umrzeć, to umarł. Odszedłem na bok, żeby się oczyścić. Zagarnąłem piasku w garści, a ten pieprzony – O ten – Ten co tam drzemie – Trak – lał wodę z dzbana. Szorowałem łapska z krwi, a już dobrze lało i ze wzgórza wszyscy zwiewali do miasta, bo pioruny zaczęły walić jak wszyscy diabli!
No to i ja pobiegłem, ale facet z pewnością już nie żył. Chociaż był z niego kawał chłopa – ale ja nie takich wielkoludów zabijałem to wiem.

- I twierdzisz, że z pewnością skonał, ale jednocześnie utrzymujesz, ze z nim rozmawiałeś później!

- Tak Panie, rozmawiałem i na pewno to był on, ale nie rozmawiałem, bo mnie coś tak ścisnęło. Było tak, że wracałem z burdelu i tak mi wszystko przed oczami migotało. Te cypryjskie – kurwa – wynalazki dodają do wina. A jak tu w burdelu nie pić? Ze sobą przynosić flaszkę? Przegonią w diabły, bo mają tam jakąś koncesję czy coś takiego. Kiedyś spróbowałem to mi taka jedna powiedziała, że może innym razem sobie do burdelu dziwkę sprowadzę? No –kurwa –powalający argument!

- Do rzeczy! Do rzeczy!

- Jasne! Za twoje piję! Już mówię – Nalej!

- Do rzeczy!

- Tak. Zobaczyłem go jak szedł z dwiema kobietami i się śmiali głośno. Najpierw go nie poznałem, ale jak byli blisko, to już byłem pewny i włosy stanęły mi dęba na głowie. Żadna tam bitwa, nie ten strach!
To było gorsze, czułem się... ...że się rozpadam, o mało nie zlałem się w gacie.
Cały się trząsłem. Jak ja musiałem wyglądać, jak tak stałem na baczność jak przed jakimś oficerem, trzęsąc się i płacząc.
On podszedł do mnie, objął mnie, zdjął mi hełm i tak mnie gładził po głowie. I powiedział…

- ?

- Powiedział jakoś tak, jakby zanucił coś, ale nie zrozumiałem a potem już tylko powtarzał:
Bracie. Człowieku, Bracie mój… człowieku!
I tam zostałem, na tej zakurzonej drodze, spocony, na kolanach. Płakałem jak dziecko. Jak jakieś dziecko!

- Teraz stawiacie mi wino żebym opowiadał, to opowiadam. Tak było! Dwa razy. Dźgnąłem go włócznią dwa razy! Co teraz czuję? Nie wiem. Chyba nic nie czuję. Nalej Greku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz