niedziela, 12 kwietnia 2009

Gadanie ludzkim głosem - ale po jakiemu?

Podobno w Noc Wigilijną, zwierzęta mówią ludzkim głosem, czyli w moim przypadku – po polsku – a jeśli po chińsku, tajsku albo po francusku - to jak wyglądam nasłuchując gaworzenia bydląt?

Wyglądam – Drodzy Państwo – na głupka!

Tak w ogóle, to nie jest chyba ustalone, po jakiemu gada się w niebie, a po jakiemu w piekle.

Niektórzy mówią, że tam i tam – po rosyjsku!

Głupstwo wielkie, tym bardziej, że świadczy o tym, jedynie ten staroświecki dowcip o kozakach wyganiających Adama i Ewę z raju.

Pop tak uczył, a na pytanie skąd wówczas ci kozacy na koniach, świstem batogów umajeni, skoro - Adam i Ewa byli pierwszą, mającą się ku sobie parką – odpowiedź była prosta:

- Kozacy byli zawsze!

Ale to Prawosławna teologia jest, którą na przykład Ojciec Bocheński lubił nazywać: -„Prawosławnym wyciem” I coś w tym jest, bo żadnego rozumu poza biciem łbem pod nogi aktualnemu carowi – trudno tam u Moskali stwierdzić. Ale nie czepiajmy się głupot i wróćmy do naszych „mniejszych braci” tym bardziej, że taki Putin nawet nie obwiesza się medalami.

Chyba pierwszy to jest car, który na szaro ubrany chodzi – z którego złoto nie kapie.

Ale czy to jest dobre, to nie wiem? Francuzi wyhodowali też takiego karakana, który w szarej sukmanie chodził. Poczytajmy o tym u Mickiewicza.:

"Przypatrzcie się - rzekł Robak - tej groźnej postawie;
Zgadnijcie, czyja? - Wszyscy patrzyli ciekawie.-
Wielki to człowiek, cesarz, ale nie Moskali,
Ich carowie tabaki nigdy nie bierali".
"Wielki człowiek - zawołał Cydzik - a w kapocie?
Ja myśliłem, że wielcy ludzie chodzą w złocie,
Bo u Moskalów lada jenerał, Mospanie,
To tak świeci się w złocie jak szczupak w szafranie"

Ale cóż mi tu wadzą Moskale?

Dziecięciem będąc, słyszałem w Wigilię – gęś mówiącą

Chwyciłem ją za gardło, a ona do mnie;

-Pofolguj chłopcze! Ajem de gęś!! !



I takim lingwistycznym cudem gęś wsławiona

z rąk maluszka została przecie uwolniona!

I jeszcze pewnie biega - na przechodniów syczy

gęś gęsięta wygęga – Strzeżmy się słodyczy! – W czas Świąt!



Podobno w Noc Wigilijną, zwierzęta mówią ludzkim głosem!



Być może w sejmie, może na salonach - w mieście Warszawie?

Ja nigdy na jawie takiego cudu przecie nie stwierdziłem

Patrzę na kota, kot z mych kolan na mnie

Że rozumiemy się – zgadniecie snadnie

Ale by mówił, by gadał nicpoty

Nie, nigdy chyba nie doszło ochoty - kotu by gadać!

By wierszem swawolić - By pisać bloga – choćby - by, by by

łapkę ustroić

W Pióro Homera!



Patrzy z kolan na mnie biedaczek skromny – powieki ciężkie

Radujące człowieka mruczenie - w całym domu jak gwiazda

A my za nim idziemy do stajenki – jakby na gotowe!

Za tym mruczeniem w którym brak jest treści

Sama radość, ciepło i dobra myśl

Kot

Już do piwnicy!

Biegiem zabijać myszy popędził!

Nim zaczną gadać po kociemu - pojutrze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz