poniedziałek, 13 kwietnia 2009

Iwona - Kobieta, mężczyzna-patriarchat

"Mężczyźni tworzą historię, kobieta JEST historią".
Oswald Spengler

I na tym właściwie mogłabym zakończyć notkę, bo Spengler wyraził się dość jasno.
No ale jest to motto, które postaram się rozwinąć, bez feminizmu, i innych mutacji.
Pod poprzednim tekstem zarzucono mi, że jestem przesiąknięta patriarchatem i nie potrafię patrzeć na problem kobiety współczesnej i choć nie powiedziałam nic o tym, że kobieta powinna być tą boginią ogniska domowego, to i tak mnie tak zrozumiano.
Widać, taki mój los.
Nazgul był tak uprzejmy, że wkleił wierszyk

Raz ordynarny niedźwiedź kucnąwszy na łące
W dość niewybredny sposób podtarł się zającem.
Zając się potem żonie chwalił po obiedzie:
- Wiesz stara, nawiązałem współpracę z niedźwiedziem!
Kontekst tego wierszyka to:

Jak dla mnie aktywistki ruchów feministycznych drapią się do władzy po plecach kobiet które tak naprawdę krzywdzą - całkiem jak Wałęsa po plecach stoczniowców, Lepper rolników, Giertych narodowców a Biedroń - homoseksualistów. Kiedy cel zostanie zrealizowany narzędzia pójdą precz a stu milionów nikt nie powącha. Ale naiwniaki wciąż wierzą. Choć wychodzą na tym jak zając na współpracy z niedźwiedziem.

To tekst Nazgula, którego co prawda nie spytałam o pozwoleństwo, no ale zostawił go u mnie jako komentarz, więc się porzadziłam.
Zwłaszcza, że jest w nim wiele mądrości, bo większość z nas jest tym jakże zadowolonym zającem….

A teraz o kobiecie, mężczyźnie i patriarchacie, ba, zapewne i o KK, bo się zaraz łączy, zwłaszcza, że wszystkie grupy postępowe lubią w KK przywalić.
Jak to było z tym patriarchatem?
Tak, bywał, często podtrzymywany kobiecą ręką, ale nigdy nie wtrącał się do wychowywania córek, to matki uczyły wszystkiego, szacunku do siebie i oczywiście do mężczyzny, a jakże.
Ojciec, czyli ów straszliwy patriarchat zadawalał się wprowadzaniem w życie synów, ucząc go odpowiedzialności, posyłając do dobrych szkół, gdy mógł sobie na to pozwolić, czy by nauczył się dobrego fachu, by mógł utrzymać rodzinę, czy w tym jest coś złego?

Ojciec przygotowywał mężczyznę, by mógł utrzymać kobietę, znaczy szanował ją bardzo i uważał to za swój obowiązek.
Jasne, zaraz mi ktoś zarzuci, że to zachowania plemienne i ma rację, tak postępowali ludzie przez tysiąclecia od prehistorii i zupełnie nie widzę by było w tym coś złego.
Kobieta żyła dość wygodnie jak na tamte czasy, nie musiała, gdy miała ojca tak kłopotać się o swój los jak w dzisiejszych czasach.
Taa, zaraz mi ktoś zarzuci, że ojciec kontraktował jej narzeczonego, czy, że nie wszystkie kobiety miały tak cudnie…jasne, a czy dziś mają tak cudnie?
Czy ktoś uważa dawne kobiety za coś gorszego, bo były niby pozbawione praw?
Jakich praw były pozbawione, że spytam, zapewne prawa o samodecydowaniu o sobie, tak, to rodzice decydowali w wypadku panny, kiedy i za kogo ta panna wyjdzie za maż, czego ma się nauczyć, ale to samo dotyczyło kawalera, tu też decydowali rodzice.
Nie było to takie złe, choć oczywiście nie najlepsze, ale cóż jest najlepsze?
Dziś młoda dziewczyna, ambitna dziewczyna, bo tu o takie chodzi może decydować sama o sobie, prawda?
Wyobraźmy ją sobie
Studiuje, gdzieś po południu dorabia do głodowego stypendium gdy nie ma zamożnych rodziców, a jeszcze przecież musi pięknie wyglądać, więc często się głodzi, by nie przybrać na wadze, albo często zamiast czegoś do jedzenia wybiera jakąś formę upiększania (solarium, spa, czy kosmetyczka). Często też zdarza się, że taka niby ambitna, mądra dziewczyna nagle zapada na bulimię, czy anoreksję, bo chce, ba, musi być szczupła. Taka jest moda i trend.

Dla kogo to robi?
Każda kobieta powie, że robi to dla siebie, ale to nie prawda, zawsze za tym kryję się chęć podobania płci odmiennej.

A facet, zamiast zdobywać, bo nikt już go teraz tego nie uczy, zadawala się byciem zdobyczą (ciachem), znaczy coś się popieprzyło, że się tak brzydko wyrażę.
Nie podobają mi się te relacje męsko-damskie XXI wieku.

A kobieta jest historią, bo to ona ją zaczęła!

Pozdrawiam serdecznie.:D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz