niedziela, 12 kwietnia 2009

Wierzę w Europe!

Mówią, że Traktat Lizboński trzeba koniecznie podpisać, bo inaczej Polska zostanie sama wobec wrogiego świata, co już przecież zostało przerobione przez naszych przodków w 1939 roku – a i dawniej, też się zdarzało!

To ja się pytam, kto należy do tego wrogiego świata, który ma nam skoczyć do gardła?

Jednocześnie - ci sami ludzie, którzy nas straszą osamotnieniem i życiem między wilkami - klarują nam, że teraz takie są czasy, że wojna się nikomu nie opłaca – nawet Rosji, bo ani ziemia ani ludność, ani żadne wartości materialne nie są już w cenie.

No dobra! Skoro Rosja nie – to kto? Niemcy? No chyba żart!

To się pytam, kto?

USA? Chiny? Kanada?

Jeśli nie, to kto?

Pewnie nasze wewnętrzne mohery przykryją nas beretami, co? No faktycznie! Europa prezentuje taką moc i determinację militarną, że jakaś moherowa Lisowska zdążyłaby pół kontynentu spalić stojąc na czele podjazdów uzbrojonych w kosturki.

Jeśli nie militarnie to może gospodarczo?

Na razie wszystko sprowadza się do tego by ukryć, że Europa po prostu leży i kwiczy.

Najgorsze jest to, że Niemcy mają „pozamiatane” i tylko czekać jak z braku innych pomysłów zamienią zielony kolor na bardziej radykalny. Wiem, że to można jeszcze rok czy dwa zamiatać pod dywan, ale dłużej po prostu się nie da!

I jeszcze, jakby było mało kłopotów w rodzaju: beznadziejna słabość militarna i gospodarczy klops - rządcy unijni fundują Europie z determinacją godną lepszej sprawy, wojenki ideologiczne z najgłupszych możliwie powodów.

Zupełnie tak jakby świat nie przerobił lekcji lat trzydziestych. Tak jakby nikt nie słyszał o Republice Weimarskiej ani o dojściu nazioli do władzy.

Śmiesznym elitom wydaje się, że przy pomocy mediów potrafią raz na zawsze pozbawić te kilkaset milionów ludzi jakiejkolwiek woli czy inicjatywy. Wydaje im się, że zagadają kryzys, że z ich pustego lewackiego nieba będzie padała manna tak jak w czasach Mojżesza.

W ogóle pomysł, by banda histerycznych biurokratów prowadziła Europę w walce o przeżycie w czasach tak trudnych - jest tak absurdalny, że nie sądzę by nawet typki w rodzaju Poetteringa w to wierzyły.

Ich rozumowanie jest proste. Trzeba ratować to, co najlepsze, czyli ich samych a wraz z nimi europejska „klasę próżniaczą”

Idee Republiki wypiera na naszych oczach bizantyjskie w swych odruchach nowe, łże -cesarstwo. A czas biegnie nieubłaganie i pula żartów jest na wykończeniu.

Nikt, dosłownie nikt nie jest już w stanie ożywić idei europejskiej w zaproponowanej kilka lat temu formie.

Innych zaś koncepcji w publicznym – popularnym obiegu - brak, ponieważ całość prac a nawet dyskusji na temat przyszłości została zdominowana przez ludzi czerpiących z tworzenia tego paranoicznego tworu, którego kartą przetargową wobec świata ma być nieprawdopodobne wprost tchórzostwo polityczne i militarne – materialnych i prestiżowych profitów.

Teraz zaczyna się epoka strachu. Polityczni i medialni treserzy narodów już wyjęli swoje bykowce i pracowicie się doszkalają, aby zdążyć na czas, gdy bajki opowiadane przez polityków i szukających swej szansy na przeżycie media zostaną zweryfikowane - na ulicach miast.

Wierzę - do cholery - w Europę i zdrowy rozsądek ludzi ją zamieszkujących.

Wierzę, że tym razem nikt nie dopuści do tego by czerwona czy brunatna, totalitarna swołocz rozdawała tu karty.

Tu w Europie. U nas, w naszym domu – jak piszą wrogowie wolności – "na nic nie znaczącym skrawku Ziemi"Na półwyspie...

Wierzę w Republikę - W mądrość ludzi, którzy ją stworzą na nowo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz